W poniedziałek TVP1 wyemitowała genialny spektakl "Norymberga". Dla tych, którzy starają się zrozumieć fenomen zła i uwikłania czasów PRL, mających wpływ na tzw. lata transformacji to lektura obowiązkowa. Piewcom i apologetom szczodrze sięgających po ludzi wówczas aktywnych w aparacie represji i propagandy warto zadedykować zdanie: "wyobraź sobie aukcję, na której sprzedaje się obrazy Adolfa Hitlera...".
Spektakl pokazuje, że nie wszystko co czarne jest czarne a co białe - białe... Warto czasem zadumać się nad urokiem coniunctivu.
Byliśmy dumni, że został nagrodzony Złotą Palmą w Cannes film Andrzeja Wajdy „Człowiek z żelaza”, a „Czarny Czwartek” według scenariusza neofitów, pokazał na wielkim ekranie dramat Grudnia’70.
Jednak widząc bezkarnych sprawców stanu wojennego, odpowiedzialnych za strzelanie do robotników w 1970 i 1981 roku, tych, którzy dzisiaj zatuszowali, że zaraz po Grudniu wstąpili do PZPR, trudno uwolnić się od wspomnienia symbolicznej dla tzw. przemian końca lat 80. sceny.
W suterenie stołecznego gmachu przy ul. Rakowieckiej 2b, podczas libacji w stołówce MSW, zamroczonego alkoholem esbeka koledzy wynoszą na ramionach, rycząc „Janek Wiśniewski padłu”.
Ci ludzie pozostali graczami w wolnej RP.
I jeszcze jedna scena, jakże aktualna. Funkcjonariusz SB Franz Maurer staje przed komisją weryfikacyjną. Ta składa się też z ludzi dawnego systemu, w tym jej przewodniczący.
Oto jej zapis:
Wencel (Zapasiewicz): Czy pan był świadkiem zajścia, kiedy to porucznik Żwirski użył broni palnej przeciwko jednemu z nowych oficerów, na wysypisku miejskim?
Franz (Linda): Nic mi o tym nie wiadomo. Spytajcie Ola, on będzie wiedział najlepiej, kogo ostatnio zabił...
Wencel: Pan mi nie udziela rad! To pan stoi przed Komisją, a nie ja.
Franz: Czasy się zmieniają, ale pan zawsze jest w Komisjach...
pani z Komisji: Czy jest pan gotów stać na straży porządku prawnego, odnowionej, demokratycznej Rzeczpospolitej Polski?
Franz: Bezapelacyjnie, do samego końca... mojego lub jej...
Czy ta scena mówi nam coś?
Wspomnienie stanu wojennego przywołują więc jeszcze jeden obraz ze spektaklu „Norymberga” w reż. Waldemara Krzystka z fenomenalnym, jak zwykle, Januszem Gajosem, grającym oficera Zarządu II Sztabu Generalnego MON płk. Kołodzieja.
Chce się wyspowiadać przed dziennikarką Hanną, graną przez Dominikę Ostałowską i oczyścić sumienie z pewnej sprawy – z zaszczucia jej ojca, oficera wojsk pancernych, majora Wiznera, ofiary kontrwywiadu PRL mówi:
– Wizner zdradził, przeszedł na stronę wroga w warunkach bojowych… Zjadł obiad. 14 grudnia 1981 roku, drugiego dnia stanu wojennego, wszedł z czołgistami na teren Stoczni Gdańskiej i razem ze strajkującymi zjedli obiad i dał oficerskie słowo, że czołgi nie zaatakują stoczni. Po raz pierwszy oficer stanął po stronie tych, których przysięgał bronić – opowiada córce Wiznera jego prześladowca płk. Kołodziej.
Gdybyż któryś z pułkowników Kołodziejów zechciał mówić? Pytaliśmy o to dekadę wcześniej.
A jak przedstawił to spektakl "Norymberga"?
- To był nieszczęśliwy wypadek na polowaniu… Ich jest z roku na rok coraz mniej, starej gwardii. Norymbergi się komuś zachciało - mówi żona pułkownika po... jego tajemniczej "przypadkowej" śmierci, na polowaniu.
- Sąsiedzi warszawiacy. Wspólnota mieszkaniowa dba o to by nie było przypadkowych osób. Musimy sobie pomagać - mówi wdowa proponując sprzedaż mieszkania dziennikarce tuż przed jej wyjazdem na staż do CNN.
Pułkownik Kołodziej był w latach 50-tych represjonowany, Miał zerwane paznokcie. Oficer, który go zwerbował pytał, czy chce się jeszcze przydać. Po latach chciał Norymbergi dla władzy ludowej.
Wcześniej brał udział w operacji „Dunaj”, w operacji Układu Warszawskiego przeciw socjalistycznej Czechosłowacji. Podczas tłumienia Praskiej Wiosny, przez ponad pół miliona żołnierzy Układu, od sierpnia 1968 roku do końca 1968 roku zginęło 108 Czechów i Słowaków. Tylu, ilu zginęło Polaków podczas obowiązywania dekretu o stanie wojennym w latach 1981-85, a których śmierć miała wyjaśnić tzw. komisja Rokity.
Janusz Gajos, grając emerytowanego pułkownika, po raz kolejny znakomicie wykreował postać śledczego. W "Przesłuchaniu" Ryszarda Bugajskiego zagrał oficera MBP, a w "Psach" Władysława Pasikowskiego, majora SB Grossa z Lublina, po spotkaniu z którym ludzie „nigdy nie wypływali”.
- Proszę bardzo! Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski! Jakiego odrodzenia, jakiej Polski? Złoty Krzyż Zasługi. Brązowy. Srebrny mi się gdzieś zapodział. O, medal dwudziestopięciolecia PRL, za Marzec i za Czechosłowację, medal Trzydziestolecia, za Grudzień, medal Czterdziestolecia. A to za pani ojca: Krzyż Grunwaldu. Co ja z Krzyżakami walczyłem? Chce pani coś z tego złomu? – pyta w "Norymberdze" dziennikarkę płk. Kołodziej (Gajos).
W latach 80. marzeniem wilu był wyjazd za granicę. Niektórzy z działaczy Solidarności dostawali paszport w jedną stronę. Inni uciekali. Do nieba było „300 mil”. Maciej Dejczer tak zatytułował swój film oparty na prawdziwej historii. O emigracji przymusowej traktował też obraz „Ostatni prom” Krzystka, rozgrywający się świtem 13 grudnia 1981 r. Jest też „Śmierć jak kromka chleba” według Kazimierza Kutza. Film o śmierci górników, ludzi ciężkiej pracy, zastrzelonych przez specpluton MO w Katowicach.
Może czas najwyższy na poważną pracę o historii WZZ i "Solidarności"?
Artur S. Górski
- 05/10/2017 19:11 - Akapit wydawcy: Obrachunki prezydenta
- 05/10/2017 19:07 - Sopockie co nieco: Czyją własnością jest miasto?
- 28/09/2017 19:36 - Akapit wydawcy: Z demokracją gdańską slalom po Europie
- 28/09/2017 19:33 - Muzyczny „Wiedźmin”
- 14/09/2017 17:47 - Akapit wydawcy: Kalos Kagathos - prof. Jerzy Młynarczyk
- 08/09/2017 17:36 - Akapit wydawcy: "Westerplatczyk"
- 08/09/2017 17:32 - Pożegnania: Sopocki Leonardo
- 31/08/2017 17:24 - Akapit wydawcy: Bitte schweigen Frau Merkel
- 17/08/2017 16:22 - Akapit wydawcy: GEDANIA Polska
- 17/08/2017 16:19 - Sopockie co nieco: Ewangelicy w Sopocie