W 1991 władze polskie jednostronnie zniosły obowiązek wizowy dla obywateli amerykańskich przyjeżdżających do Polski na okres nie przekraczający 90 dni. Departament Stanu USA zrewanżował się wówczas zniesieniem opłat wizowych dla Polaków. Ale w 1994r. przywrócono opłaty wizowe początkowo 24 USD a następnie 100 USD.
Kiedy zostałem marszałkiem Senatu, postanowiłem upomnieć się o zniesienie wiz amerykańskich. 16 grudnia 2002 r. skierowałem list do mojego odpowiednika w USA, przewodniczącego Senatu, którym konstytucyjnie jest wiceprezydent Stanów Zjednoczonych. Był nim wówczas Richard Cheney. Kopie listu przesłałem do przywódców Kongresu amerykańskiego. W liście zwróciłem uwagę, że w stosunkach międzynarodowych obowiązuje zasada wzajemności. Ponadto zwróciłam uwagę, że konsulat amerykański pobiera tę samą opłatę za wizę i za odmowę wizy. W gospodarce wolnorynkowej opłaty powinno pobierać się za świadczenie usługi. Odmowa wizy jest odmową usługi. Obywatel polski - pisałem wychodzi z Konsulatu USA podwójnie zawiedziony: odmową wizy i utratą 100 dolarów.
W tym samym liście pisałem, że bolesne są dla mnie doniesienia o nienależytym traktowaniu naszych obywateli w trakcie procedury deportacyjnej. Świadomy jestem konieczności respektowania przez władze graniczne obowiązujących przepisów w tym zakresie. Wydaje mi się jednak, że w wielu przypadkach, czynnościom z nich wynikającym winny towarzyszyć również zasady uprzejmości i poszanowania godności osoby deportowanej. Jest to tym bardziej uzasadnione, że w większości przypadków decyzja o deportacji ma charakter uznaniowy i nie ma oparcia w przesłankach, które świadczyłyby o kryminalnej przeszłości podróżującego.
Po trzech miesiącach otrzymałem list od podsekretarza stanu w Departamencie Stanu, pani Maury Harty, która „w imieniu wiceprezydenta” udzieliła odpowiedzi na moją interwencję. Odpowiedź ta była uprzejma, ale niestety ogólnikowa. Zapowiedziała konsultacje ze strona polską w sprawie ruchu granicznego. W liście tym zaskakujące było stwierdzenie, że opłata wizowa jaką wznoszą obywatele polscy „przyczynia się do pokrycia kosztów zwiększonego bezpieczeństwa granic”.
Byłem pierwszym politykiem polskim, który upomniał się o liberalizację amerykańskiej polityki wizowej. Spotkało się to z poparciem społeczeństwa polskiego oraz Polonii amerykańskiej. Otrzymałem setki listów z podziękowaniami.
Owocem mojej interwencji i późniejszych interwencji polityków polskich była liberalizacja w przyznawaniu wiz. Kiedy w grudniu 2002 r. wystąpiłem z listem do wiceprezydenta USA poziom odmów wiz amerykańskich był 36 %. W 2013 r. wynosił 10, 8 %, ale nadal jest za wysoki. Obecnie prawo amerykańskie zawiera zasadę, że jeżeli poziom odmów dla danego kraju spadnie poniżej 3% to jego obywatele są automatycznie objęci ruchem bezwizowym.
Prof. dr hab. Longin Pastusiak*
*Profesor Akademii Finansów i Biznesu Vistula, poseł na Sejm (1991-2001) i marszałek Senatu (2001-2005).
- 18/04/2014 17:59 - Budyń z sokiem malinowym: Mieszaj, Paweł, mieszaj, tylko nie dłub oczka temu misiu
- 15/04/2014 07:19 - Prof. Stępniak: Znaczenie swobody w przepływie pracowników w Unii Europejskiej dla Polski
- 10/04/2014 20:02 - Okiem europosła: Na froncie energetycznym
- 08/04/2014 08:29 - Prof. Stępniak: Ambitne cele, marne pieniądze - Dylemat Unii Europejskiej
- 03/04/2014 18:04 - Okiem europosła: Ukraiński inny świat
- 27/03/2014 18:47 - Budyń z sokiem malinowym: From Russia with Love
- 22/03/2014 10:41 - Gdańsk, Pomorze, Europa: Mentalność Kalego
- 22/03/2014 10:30 - Longin Pastusiak: Wybieramy parlament europejski
- 13/03/2014 19:59 - Gdańsk, Pomorze, Europa: Ukryta opcja (anty)niemiecka
- 10/03/2014 16:22 - Budyń z sokiem malinowym: Gdy kłopotów masz huk, do drzwi sąsiada zapukaj puk, puk