Moda na dobroczynność nie przeminie wraz z zatrzymaniem Marcina P.. Prezydent Gdańska, Paweł Adamowicz, ogłosił się pierwszym żebrakiem. Wynosząc biznesowy koncept twórcy Amber Gold do rangi historycznych dokonań Lecha Wałęsy wyżebrał dla prywatnego producenta kinowego 3 miliony złotych. Wcześniej jego podwładny, Michał Targowski, przyjmował niecodziennej wielkości dary od tego samego gdańskiego filantropa. Skąd u licha taka selektywna wrażliwość Marcina P., że po omacku trafiał w komunalną biedę? Czy z ludzkiej wdzięczności, że prezydent-żebrak ciągnął mu samolot, który jeszcze w jego liniach nie latał, bo linie jeszcze nie latały?
Ogłaszając się gdańskim żebrakiem, prezydent idzie śladami żony, osoby zaradnej, która jesienią przed pierwszym dzwonkiem zbiera grosik na zeszyty i piórniki dla małoletniej biedoty. Naprawia w ten sposób istotne niedostatki materialne będące efektem rządów, w tym rządów gminnych własnego męża. Przy okazji zaś szczęśliwcy, którzy poprawiają sobie samopoczucie i odbierają fanty znajdują w torbach ulotki reklamowe agentki ubezpieczeniowej. Czytam tę ulotkę z wypiekami. Bezwstydu...
Sprawniejszym od prezydenta Gdańska żebrakiem jest fundacja TVN i Bożena Walter. To doprawdy majstersztyk, żeby stado polityków różnej maści zapędzić na jedno boisko, by grali ku chwale nadawcy i jego społeczno-biznesowego kapitału. Poseł SLD, Ryszard Kalisz, rozanielony wyznał, że to fajna zabawa i zrobiliśmy coś dobrego dla dzieciaczków. Posłów społeczeństwo tymczasem wynajmuje, by coś sensownego uchwalali w parlamencie, a nie naprawiali swoje zaniechania na boisku pod egidą fundacji magnatów telewizyjnych. Sam Kalisz wiedzieć to powinien najlepiej jako współautor Konstytucji RP. Sam się bowiem zobowiązał w art. 68 do zapewnienia szczególnej opieki zdrowotnej dzieciom. Lansowania się na trącących XIX-wieczną aurą piłkarskich rautach dobroczynnych konstytucja nie wymaga. Wymaga, by dziecko, które traci nerkę w wypadku na drodze pod Gostyniem było ratowane w szpitalu przez lekarza specjalistę, a nie traktowane jak kosztowny intruz. Uczestnicy takich medialnych wybryków chełpią się przed ofiarami własnych decyzji swoją nieudolnością w rozwiązywaniu społecznych problemów. Fundacja Walterów to kiepskie alibi dla posła lewicy, choć lepsze niż Marcin P.
Marek Formela
PS. Gdyby burmistrz Berlina albo mer Paryża popychał na placyku samolot inny niż Lufthansy lub Air France, mógłby się już pakować.
- 26/09/2012 15:22 - Albertowicz: Terminarze do poprawy
- 25/09/2012 19:49 - Okiem Borowczaka: Jesienny wysyp kandydatów na Premiera
- 17/09/2012 08:07 - Okiem Borowczaka: Anonimowi paraolimpijczycy
- 15/09/2012 19:55 - Łunkiewicz: Quo vadis gdański żużlu?
- 10/09/2012 14:01 - Okiem Borowczaka: Nie ma czego odkłamywać – Lech Kaczyński był człowiekiem Solidarności
- 04/09/2012 16:40 - Okiem Borowczaka: Bazylika św. Brygidy znów była pełna
- 31/08/2012 23:49 - Górski: Proletariacki bunt zakończony klęską – rewolucja zjada własne dzieci
- 27/08/2012 11:36 - Okiem Borowczaka: sPiSkowcy
- 24/08/2012 13:47 - Albertowicz: Wielka wojna polsko… - rowerowa
- 20/08/2012 08:38 - Okiem Borowczaka: Zabytki nie tylko postoczniowe