Dobry sygnał dla Pomorza.
Polska Grupa Energetyczna wykupiła za 4,27 mld złotych segment energetyczny francuskiego koncernu EDF w Polsce, w tym elektrociepłownie w Gdańsku i w Gdyni, przed prywatyzacją znane jako EC Wybrzeże.
Prywatyzacja polegała na tym, że państwowe elektrociepłownie o bardzo silnej lokalnej tożsamości gospodarczej sprzedano państwowemu koncernowi energetycznemu EDF, w którym rząd francuski ma 83 proc. akcji.
Gromada uczniów Sorosa i Sachsa, entuzjastów rynku wolnego od rozsądku, wyprzedaż tę obwieszczała tłumowi jako dowód na swoją polityczną i gospodarczą biegłość. W ten sposób obłudnie dekorowano przekonanie, że państwo w gospodarce może i potrafi mniej, choć nieznane pozostają prywatne sukcesy gospodarcze tego towarzystwa - zakładane fabryki, sklepy czy choćby kioski z warzywami.
To nie jest dobra wiadomość dla ortodoksyjnych pomorskich liberałów zaopatrzonych suto w wikt i opierunek w spółkach komunalnych i państwowych oraz budżecie. Ujawnia bowiem, że własność państwowa, dobrze eksploatowana, nie podlega dyskryminacji ideologicznej. PGE, koncern, w którym skarb państwa ma 57 proc. akcji za miliard złotych niweluje skutki tych dogmatycznych uniesień.
Repolonizacja elektrociepłowni w Gdańsku i w Gdyni, które zbudowano dla zaopatrzenia w ciepło wewnętrznego rynku Trójmiasta przywraca nie tylko ich znaczenie gospodarcze, ale także społeczne. Impuls ten powinien także objąć funkcjonowanie gdańskich ciepłociągów, zmodernizowanych z kredytu banku światowego, spłaconego przez gdańszczan - i wodociągów. Nie ma żadnych przesłanek, żeby stan taki jak w Gdańsku nadal utrzymywać. Jaki sens ma zagraniczny transfer kilkudziesięciu milionów złotych dochodów wynikających z niekonkurencyjnej eksploatacji zamkniętego rynku miejskiego?
Zamiast kumulować majątek i dostatek gdańszczan, finansujemy mieszczaństwu lipskiemu czy francuskiemu politykę społeczną. Nie jest bowiem polityką społeczną fakt, że gdańscy urzędnicy, zaangażowani w sprzedaż naszej firmy, są przez nabywcę wynagradzani pracą w radzie nadzorczej.
Każdy, kto przymierza się do wyborów prezydenckich w Gdańsku powinien być pytany nie o pieniądze na huśtawkę czy trawnik, ale o repolonizację GPEC i SNG.
Może przynieść skutki namacalne i trwałe.
Mieć ciastko i jeść ciastko.
Marek Formela
- 23/12/2017 19:09 - Wiadomość dnia: w Betlejem narodziło się Dzieciątko Jezus...
- 22/12/2017 22:18 - Akapit wydawcy: Bieda dobra na wigilię
- 22/12/2017 22:15 - Sopockie co nieco: Zdrowy rozsądek i interes mieszkańców
- 07/12/2017 08:53 - Akapit wydawcy: Slalomy Borusewicza
- 06/12/2017 12:04 - Sopockie co nieco: Obraz wykrzywiony?
- 30/11/2017 21:59 - Sopockie co nieco: Mądry Polak przed szkodą?
- 30/11/2017 21:58 - Akapit wydawcy: Kto wisi na drzewach?
- 23/11/2017 21:48 - Akapit wydawcy: Ekstradycja Karnowskiego
- 23/11/2017 21:44 - Sopockie co nieco: Noblesse oblige?
- 16/11/2017 11:28 - Akapit wydawcy: Tele-wizje Adamowicza