Ładny tenis wrócił do Sopotu. Przyjemność, której brakowało. Przyjemność sportowa, towarzyska i polityczna. Według uznania i wrażliwości.
Nie gra Nadal, nie gra Monfils, nie gra Robredo, nie ma już na kortach Carlosa Moyi i Marata Safina. Pozostała aura, która Sopockiemu Klubowi Tenisowemu towarzyszy od ponad wieku. To jest magia wybitnych graczy, którzy w różnych epokach zostawiali ślad na sopockiej mączce.
Kiedyś Tłoczyński, Jędrzejowska, Fibak ze swoimi partnerami, dziś Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski współtworzą klimat wielkiego wydarzenia, znaczących postaci światowego tenisa. Polski debel w Sopocie chce odnaleźć to co w tenisie tak ważne - pewność końcowych zagrań, wyczucie chwili, które w sposób nieuchwytny oddziela to co dobre, od tego co niekorzystne. Co sukces stawia przed porażką. Powinno im się udać w Sopocie - a potem będzie już dużo łatwiej.
Sopot bowiem daje natchnienie. Tu ujawnili swoje aspiracje Nadal, Monfils, Robredo – i nasi debliści. Sopot sprzyja porozumieniu. Miasto jest bliżej klubu niż kiedykolwiek i klub lepiej czuje się w mieście niż ostatnio. To sukces Jacka Karnowskiego i Waldemara Białaszczyka. Oraz Ryszarda Krauze, człowieka, który miał dostatecznie dużo powodów, by się zniechęcić do publicznej aktywności. I dostatecznie dużo pasji, by nie zapomnieć, że Sopot na kortach to jedno z najcenniejszych doświadczeń sprezentowanych publiczności nie tylko sportowej.
Marek Formela
- 04/08/2011 18:59 - Albertowicz: Potop
- 04/08/2011 18:57 - Górski: będziemy głosować, ale czy wybierać?
- 28/07/2011 14:21 - Albertowicz: Gęba nie cholewa
- 26/07/2011 18:44 - Henryk Piec: Kto słucha premiera?
- 20/07/2011 16:28 - Albertowicz: Zorganizujemy finał, bo PZPN obiecał!
- 14/07/2011 14:43 - Albertowicz: Rów Mariański
- 14/07/2011 08:11 - Artur S. Górski: W rocznicę Rewolucji Francuskiej
- 07/07/2011 13:04 - Formela: Skoordynować piłkę z nogą
- 07/07/2011 12:57 - Albertowicz: Pieniądze to nie wszystko, ale wszystko bez pieniędzy to…
- 04/07/2011 07:44 - Artur S. Górski: USA – urodzone 4 lipca