Paweł Adamowicz postanowił rozprawić się z kosztami administracji i zatrudnienia w Pałacu Młodzieży. W szczególności wkurzenie prezydenta wywołuje praca na kilku etatach prowadzących zajęcia. Ogłasza to publicznie i bez osobistego wstydu polityk, który od wielu lat pobiera w tym samym czasie pracy wynagrodzenie z trzech źródeł – urząd, port w Gdańsku, GPEC - co służbę w samorządzie czyni znośną, a żonę pierwszego urzędnika Gdańska ośmiela do wychwalania talentów gospodarczych męża, z których poddani jego władzy powinni się tylko radować. Sam Adamowicz jako administrator miasta generuje prócz dostatku własnej rodziny olbrzymie koszty administracyjne, które w ułamku procenta pokrywają też wpływy z podatków, płaconych przez rozpasaną załogę pałacu. W najbliższym otoczeniu prezydenta też ludzie muszą tyrać nie tylko w urzędzie, ale także w spółkach, które miesiąc w miesiąc, rok w rok, trzeba nadzorować. To jednak prezydenta w ogóle nie uwiera, sam w końcu wszystkiego nie ogarnie. Dziwne, że w Pałacu Młodzieży tego nikt jeszcze nie pojął.
Marek Formela
- 26/02/2015 11:16 - Fakty i Pogłoski
- 26/02/2015 11:10 - Okiem Borowczaka: Od ściany do ściany
- 20/02/2015 20:23 - Budyń z sokiem malinowym: Klient w krawacie jest mniej awanturujący
- 18/02/2015 21:03 - Fakty i Pogłoski
- 18/02/2015 20:59 - Okiem Borowczaka: Dokąd pójdziemy?
- 11/02/2015 18:38 - Okiem Borowczaka: Obywatelski czy odpustowy?
- 09/02/2015 08:55 - Latarką w półmrok: Polska - Rosja tylko na korcie
- 05/02/2015 08:04 - Okiem Borowczaka: Taniec z gwiazdkami
- 29/01/2015 12:01 - Franciszek Potulski: Pałac Młodzieży i obywatele
- 27/01/2015 19:59 - Okiem Borowczaka: Ustawa pamięci