Rozprawa w trybie wyborczym w Tczewie » Łukasz Brządkowski, kandydat na prezydenta Tczewa pozwał swojego konkurenta i wspierającego go posła... Kalkowski milczy o pracy w PORD, Gołuńskiego zaprosi prokurator - prze... » Przedwyborcze napięcie w Szemudzie i Kartuzach. Skazany za niewypłacenie 300 tys. zł wynagrodzeń nau... Barwy pomorskiego sejmiku: Od Struka do Ścigały » Z poparciem 39 799 gdańszczan pomorski lider PO Mieczysław Emil Struk uzyskał najlepszy indywidualni... Ryszard Czarnecki w tygodniku „Sieci”: Polacy, idźmy z Trumpem! » W nowym numerze „Sieci” Ryszard Czarnecki, poseł do Parlamentu Europejskiego w zaskakującym wywiadzi... O pożytku głupoty i jeszcze raz o budowie CPK » Nie musiałem zbyt długo czekać na odpowiedź, choć z góry wiedziałem, że taka będzie musiała nastąpić... T. Rakowski ocenia: Dwie drużyny w Gdańsku » O wyniku wyborczym PiS w Gdańsku, o rozłamie wewnątrz partii i kampanii, która była prowadzona dwuto... Gdańska rada: liderzy i outsiderzy » Dziś remanenty wyborcze. W Gdańsku najwięcej głosów do rady miasta uzyskała Aleksandra Dulkiewicz, k... Zmiana jednak jest możliwa » Wybory samorządowe przyniosły wiele niespodzianek. Druga tura w Gdyni bez udziału Wojciecha Szczurka... Nowa Rada Miasta Gdańska 2024-2028 » Koalicja Obywatelska zwiększyła swój stan posiadania w Radzie Miasta. Aż czterech radnych mniej będz... KO zyskuje dwa mandaty, PiS traci trzy w sejmiku pomorskim » W wyborach do sejmiku województwa pomorskiego zwyciężyła KO z wynikiem 43,84 proc. PiS uzyskało 25,7...
Reklama
Barwy pomorskiego sejmiku: Od Struka do Ścigały
czwartek, 18 kwietnia 2024 16:32
Barwy pomorskiego sejmiku: Od Struka do Ścigały
Z poparciem 39 799 gdańszczan pomorski lider PO Mieczysław Emil
Trefl rozbity w Lublinie
czwartek, 18 kwietnia 2024 21:05
Trefl rozbity w Lublinie
Bardzo jednostronny był pierwszy mecz o piąte miejsce w PlusLidze.
Wymiana zdań właścicieli Lechii*Gedania znów zawiodła
piątek, 19 kwietnia 2024 14:48
Wymiana zdań właścicieli Lechii*Gedania znów zawiodła
I LIGA FORTUNA
Ostatnia kolejka I-ligowa nie była
Lechia odzyskała pozycję lidera
niedziela, 14 kwietnia 2024 16:59
Lechia odzyskała pozycję lidera
Lechia wykorzystała potknięcie Arki i odzyskała fotel lidera.

Galeria Sztuki Gdańskiej

W tonacji ekspresji Stefana Szmaja
niedziela, 07 kwietnia 2024 14:42
W tonacji ekspresji Stefana Szmaja
Ostatnio trafił w moje ręce linoryt polskiego ekspresjonisty

Sport w szkole

Rozdano medale w wioślarstwie halowym
sobota, 30 marca 2024 16:46
Rozdano medale w wioślarstwie halowym
22 marca w hali sportowej Szkoły Podstawowej 94 po raz kolejny

"Gdańska" w antrakcie

Coppelia
wtorek, 09 kwietnia 2024 15:19
Coppelia
Bardzo trudno we współczesnym teatrze trafić na klasykę w
Powstaniec z Gdyni
piątek, 05 stycznia 2024 16:35
Powstaniec z Gdyni
„Powstaniec 1863”- to długo oczekiwany film o wielkim bohaterze

Muzeum Stutthof w Sztutowie

2076 dni obozu pod Gdańskiem
piątek, 16 września 2022 18:15
2076 dni obozu pod Gdańskiem
Obóz koncentracyjny Stutthof wyzwoliły wojska III Frontu

Foto "Kwiatki"

Zimowe oblicza Trójmiasta
sobota, 13 lutego 2021 11:08
Zimowe oblicza Trójmiasta
Zimowe oblicze Trójmiasta w obiektywie Roberta
Debata w Szemudzie: Dołkowski pyta, Kalkowski kluczy
środa, 17 kwietnia 2024 12:38
Debata w Szemudzie: Dołkowski pyta, Kalkowski kluczy
II tura wyborów samorządowych w gminie Szemud wchodzi w
Spotkali się, by oszacować możliwości założenia muzeum
poniedziałek, 10 kwietnia 2017 18:04
Spotkali się, by oszacować możliwości założenia muzeum
Fundacja „Mater Dei”, ta sama dzięki której w dużej mierze

Dlaczego nie głosuję na Tuska

środa, 04 października 2023 12:35
Już dni dzielą nas od kolejnych wyborów. Niektórzy twierdzą, że

Zapomniani bojownicy Solidarności

Ocena użytkowników: / 4
SłabyŚwietny 
piątek, 20 sierpnia 2010 07:42

altStrajk oczami jej czynnych bohaterów, uczestników tamtych wydarzeń. Dziś często zapomnianych przez ludzi i historię. Jak wyglądał strajk ich oczami ? Jak oceniają oni dzisiaj z perspektywy czasu tamte wydarzenia? Jakie popełnili wtedy błędy? O słynnym skoku przez płot, o człowieku który uratował strajk i o zwykłym ludziach dzięki którym wszystko się udało, z Alicją Kowalczyk, Tomaszem Moszczakiem i Janem Piotrem Koziatkiem, stoczniowcami biorącymi udział w strajku, dzisiaj członkami stowarzyszenia „Solidarni z Kolebki” rozmawia Tomasz Wrzask


- Zacznijmy może od początku. 14 sierpnia Borusewicz, Felski, Prądzyński i Borowczak rozpoczynają strajk w stoczni. Jak wspominacie tamten dzień?   

JPK: Borusewicz był w domu. Kiedy przyjechał rano do stoczni już na miejscu dowiedział się że jest strajk. Wszystko rozpoczęli młodzi ludzie, ale trzeba pamiętać, że do strajku włączyły się całe rzesze pracowników stoczni, dzięki którym odniósł on sukces. Trzeba pamiętać, że w organizacji, zarządzaniu i zabezpieczeniu strajku brały udział całe sztaby ludzi. Wtedy zdałem sobie sprawę, że trzeba było zrobić rozpiskę dla każdego członka komitetu strajkowego. Wśród tych dzięki którym strajk funkcjonował tak sprawnie znaleźli się między innymi Dubski, Unikowski, Łatacz, Dębowski, Raczek, Prądzyński, Śmiechliński, Bręk, Parulski, Krówka, Mikołajczyk, Bobrowski, Tomaszewski -wszyscy wiedzieliśmy, że był kim był, Borowczak, Jagielski, Subda i wielu innych.


alt


- 16 sierpnia Henryka Krzywonos, Alina Pieńkowska oraz Anna Walentynowicz zatrzymują stoczniowców wychodzących z zakładu, po ogłoszeniu zawarcia porozumienia ze stroną rządową przez Lecha Wałęsę. Jak blisko było wtedy do zakończenia strajku?

JPK: Na pewno do zakończenia strajku było wtedy bardzo blisko. Wspomina się tutaj o tych kobietach, które faktycznie odegrały rolę przy powstrzymaniu zakończenia strajku, ale główne zasługi należą się pewnemu pracownikowi MZK, który przyjechał na teren zakładu. Łapał się za głowę i pytał: „Co żeście zrobili. Przecież nam teraz nic nie dadzą. Skazaliście nas na pożarcie. Oszukali nas! Oszukali nas!”. Wtedy powstał pomysł, że nie wychodzimy ze stoczni. Prawdopodobnie jego autorką była Anna Walentynowicz, ale możliwe, że również Alina Pieńkowska. W Stoczni Gdańskiej był wtedy bardzo silny opór żeby wziąć proponowane przez rząd 2 tysiące złotych podwyżki i zakończyć strajk. Przekonywałem ich wtedy, że to nie chodzi o 2 tysiące chodzi tylko o wolne związki zawodowe.


TM: To było zresztą bardzo sprytnie rozegrane przez Służbę Bezpieczeństwa. Z chwilą kiedy Wałęsa ogłosił przez radiowęzeł, że zakończyliśmy strajk i idziemy do domu, cały radiowęzeł został odcięty od Sali BHP. Nic później nie można było już nadać. Ten komunikat leciał co 10 minut z głośników na całej stoczni, a nic nie mogła z tym zrobić sala BHP, nawet wiedząc, że chcemy strajk przedłużyć. Dlatego bardzo ważna była wówczas rola Alinki Pieńkowskiej i Anny Walentynowicz, które pojechały wówczas na bramę i tłumaczyły wychodzącym stoczniowcom, że strajk trwa nadal.


alt


- 18 sierpnia uzgodniono już 21 postulatów strajkowych. Wśród historyków i uczestników tamtych wydarzeń pojawiają się kontrowersje, kto spisał postulaty na tablicy. UNESCO przypisało wykonie tablicy Aramowi Rybickiemu oraz Maciejowi Grzywaczewskiemu, ale wiem że wy nie zgadzacie się z tą tezą. Kto w takim razie wykonał tablice?

AK: Nieprawdą jest, że oni pisali tablice – ani pan Grzywaczewski, ani pan Arkadiusz Rybicki tego nie mogli zrobić. Trzeba pamiętać, że ludzie z Młodej Polski mieli tylko przepustki jako osoby wspomagające strajk. Nie mieli oni prawa poruszania się po stoczni. Poza terenem wokół Sali BHP nikt by ich nigdzie nie wpuścił. Poza tym dwukrotnie zmieniali swoją wersje wydarzeń. Raz mówili, że pisali ją na hali produkcyjnej, drugi raz, że na trawie. Niezależnie od tego w budynku BHP znajdowały się zdjęcia jak malowana i wieszana jest tablica. Niestety po przemianach 1989 roku stocznia podupadła. Przepadły również archiwalne zdjęcia. Od czasu kiedy zaczęła zarządzać budynkiem Fundacja Centrum Solidarności, dokumenty, które były w budynku BHP znikły. Dopiero po licznych poszukiwaniach trafiliśmy do pana Walczaka, który wytłumaczył nam, że zgłosiło się do niego dwóch studentów architektury z Politechniki Gdańskiej. Taka wersja jest najbardziej prawdopodobna, bo tablicę tworzyli ludzie, którzy znali się na rzeczy. To nie mógłby być każdy z nas, bo wtedy to nie byłoby tak dobrze zrobione.


alt


- C z legendarnym skokiem Wałęsy przez płot? Jak wyglądało to naprawdę?

TM: Przez lata nagromadziły się straszne kontrowersje wokół tego, a sprawa jest dogłębnie prosta. Wałęsa przeskoczył przez płot. Z jednej strony świadkiem był Aleks Suszek, który chciał mu dać swoją przepustkę. On szedł do przychodni przy stoczni, bo był chory. Spotkał Lecha koło godziny 9.30. Ostatecznie Wałęsa przeszedł przez płot niedaleko przychodni. Alek Suszek nam to poświadczył – mamy to zresztą nagrane. Dlaczego pojawiały się zarzuty o to, że SB go przywiozła, co zresztą rozpowszechniała później Anna Walentynowicz? Tego nie zrobiło żadne SB. Z drugiej strony płotu czekał po prostu na Wałęsę niejaki pan Jerzy Kozłowski, który okazał się tym kim był. Z tego wyszło, że SB była obecna przy przejściu Wałęsy przez płot. Wszystkie siły polityczne grają teraz na animozję, ale tam gdzie była prawda trzeba podać tą prawdę. Przypuszczam, że to co mówiła Anna Walentynowicz o motorówce może mieć związek z niewyjaśnionymi sprawami podczas sierpnia. Doskonale wiedzieliśmy, że Wałęsa w trakcie strajku kilkakrotne przekradał się do domu. Był chory, ale nie mógł tego zrobić oficjalnie, bo doprowadziłby do upadku morale strajkującej załogi. Możliwe, że wtedy ktoś mu ułatwiał przewożenie. Tym bardziej, że bardzo przychylne były mu i całemu strajkowi ówczesne władze mimo tego co oficjalnie wtedy mówili.


AK: Zresztą ja sama widziałam będąc wtedy przy koparce, że Wałęsa przyszedł od strony przychodni, więc mówienie, że podwiozła go wówczas jakaś motorówka mija się zupełnie z prawdą. Nie wiem czemu Ania rozpowiadała tą historię o motorówce, ale pamiętam jak często powtarzała „dwa słonka nie mogą świecić na jednym niebie”. Czy to chodziło o zazdrość, o żal? Tego nie dowiemy się nigdy. Mamy wiele pretensji do Lecha Wałęsy, ale tego, że skłamał w sprawie skoku przez płot zarzucić mu nie można.


alt


- Przed nami obchody 30 rocznicy Sierpnia 80. Wiadomo, że nie będą tak huczne jak pierwotnie planowano. Obcięcie kosztów jest według władz związane z trudną sytuacją kraju po powodzi. Jak oceniacie tą sytuację?

JPK: Trzeba oddać szacunek i troskę wobec tych osób, które zostały dotknięte powodzią i w pewien sposób przychylić się do skromności obchodów 30 rocznicy Sierpnia 80. Wiele osób dotkniętych powodzią bardzo ucierpiało i będzie jeszcze cierpiało przez bardzo długie lata. Mamy świadomość, że budżet naszego kraju nie jest dostatecznie duży żeby sfinansować szkody powstałe po powodzi. Dlatego ograniczenie finansowania dla uroczystości jest dla nas całkowicie zrozumiałe.


TM: Nam nie potrzebne są obchody z wielką pompą z jakimiś występami, to jest atrakcyjne przede wszystkim dla młodych ludzi. Rozumiemy również, że pieniądze są potrzebne dzisiaj na inne cele jak na przykład walka ze skutkami powodzi, ale tutaj chodzi o coś innego. Przede wszystkim nie można zapominać o ludziach, którzy na szalę położyli wówczas wszystko: swoje rodziny, lata więzienia. Dzisiaj Ci ludzie są nie zapraszani na te obchody. Żaden z członków naszego stowarzyszenia nie dostał żadnego zaproszenia. Jest straszna walka żeby nasze nazwiska się pokazały na jakiś opracowaniach. My, którzy spędziliśmy lata w więzieniu, jesteśmy wyrzutem sumienia tych ludzi którzy są przy władzy. Rzeczpospolita, o którą tak bardzo walczyliśmy, dla której żeśmy się poświęcali, zapomniała o nas.


alt


- Czy czujecie, że wasza rola w strajku została zmarginalizowana?

TM: Tu nie chodzi o nasze osobiste samopoczucie. O nas się zapomniało, ale zapomniało celowo. Nas się rozstrzelało medialnie, nie mamy praktycznie żadnej możliwości wypowiedzieć się w prasie, czy telewizji. Niektórzy nasi koledzy, którzy w innych zakładach organizowali w sierpniu komitety strajkowe, teraz są w tak trudnej sytuacji życiowej, że zbierają puszki po piwie po śmietnikach. Takie dostają podziękowanie. Natomiast ci, którzy nas ścigali, nasi kaci, żyją z wysokich emerytur, a nasz rząd kolejne ustawy o kombatantach gwarantujące chociażby najbardziej podstawowe świadczenia wrzuca do szuflady, po czym o nich zapomina. Przypominają sobie o naszym istnieniu w rocznicy, ale jednocześnie odsuwają nas delikatnie na bok. W świetle jupiterów występują politycy wysokich szczebli, czy to z PO, czy z PiS, a do nas często nawet zaproszenia nie wyślą. Nie tak dawno księdza Jankowskiego, tak zasłużonego dla Solidarności, prawie siłą żeśmy wprowadzali pod pomnik. Wielu z nas musi się pod ten pomnik wpychać. Tak nie powinno być.


alt


Ksiądz Jankowski odprawai mszę podczas strajków w sierpniu 1980. Reprodukcja fotografii ze zbiorów Tomasza Moszczaka


- Mówicie „oni”, ale do kogo macie pretensje za zaistniałą sytuację?

TM: Przede wszystkim są to wszystkie kolejne rządy. Ja już nie rozróżniam, bo czy to PO, czy PiS, to są przecież rządy naszych dawnych kolegów z Solidarności. Teraz pamiętają głównie o sobie, a o nas przypominają sobie czasami w trakcie okrągłych rocznic. Bardzo denerwuję mnie też postawa naszego dawnego przywódcy Lecha Wałęsy. Kiedy ja słyszę w ustach członka Solidarności słowo „ja” – „ja walczyłem”, „ja zrobiłem”, „ja to załatwiłem”, to mnie skręca. Solidarność to „my”, nie „ja”! Ja nigdy nie odważyłbym się powiedzieć, że sam coś załatwiłem. Ja byłem silny, jak zresztą my wszyscy, siłą tych 15 tysięcy ludzi, którzy za nami stali. To oni dawali siłę Wałęsie. Bez nas nic by nie zrobił.


- Może trudno to dzisiaj oceniać, ale jakie błędy wtedy popełniliście?

AK: Myśmy nie wtedy popełnili błędy. Strajkujący tu ludzie mieli na prawdę wielką życiową mądrość. Przypomina mi się sytuacja, kiedy siedziałam przed budynkiem BHP w trakcie strajku. Wtedy jasne się stało dlaczego wybrano Wałęsę. Przede mną siedziało dwóch robotników jeden starszy, a drugi młody. Między nimi odbywa się rozmowa, a w tym samym momencie Andrzej Gwiazda dyskutuje z komisją rządową.

- Panie majster jak podpiszą porozumienie, to po rejestracji wybierzemy Gwiazdę na przewodniczącego - mówi młody

- Synek, co ty opowiadasz? – pyta się starszy

- No co, jak to? – dziwi się młodszy.

- No pomyśl – dodaje starszy.

- Ale jak zły jest? – pyta młodszy

- Dobry – odpowiada starszy

- To dlaczego go nie wybierzemy? – dziwi się młodszy

- Jak nie wybierzemy robola to nas nigdy nie zarejestrują – mówi starszy.

To była mądrość tych ludzi, doświadczenie wyniesione często z obozów koncentracyjnych, z działalności akowskiej, strajku z 70 roku. Ci ludzie mieli doświadczenie, ale jednocześnie mądrość. Błędy popełniliśmy dużo później.


- Wspominaliście, że niektórzy z uczestników strajku okazali się ubekami lub tajnymi współpracownikami UB. Jak państwo podchodzicie do takich informacji? Czy podczas strajku zdawaliście sobie sprawę, kto może być tajnym współpracownikiem, czy dowiedzieliście się tego już później w latach 90?

TM: Ci którzy nie pracowali na stoczni to się nie orientowali, ale na każdym wydziale zakładu znajdowała się komórka SB. To była komórka oficjalna, gdzie znajdowały się zwykle dwie osoby. Oprócz nich byli tzw. współpracownicy. To byli najczęściej kupieni majstrowie, ludzie którzy podpadli za coś i esbecy ratowali ich przed wyrzuceniem z pracy po kradzieży, czy innym występku. Ci ludzie działali jako donosiciele. Dlatego ci którzy myślą, że kontrola SB opierała się tylko na jakimś agencie, który wcisnął się gdzieś, to jest to bzdura. Oni mieli pod kontrolą wszystkie oddziały. Wszyscy dyrektorzy, kierownicy dużych oddziałów i ich zastępcy – wszyscy współpracowali ze Służbą Bezpieczeństwa. Poświadczył to nam ówczesny dyrektor stoczni Klemens Gniech, który na spotkaniu z nami powiedział, że nie będzie nas okłamywał i nikt z dyrektorów, ani kierowników dużych oddziałów nie zostałby na stanowisku gdyby nie współpracował ze Służbą Bezpieczeństwa. Nas w tamtych czasach to średnio interesowało. Były różne podejrzenia, ale Solidarność była ruchem tak masowym, że my nie sprawdzaliśmy kto był w partii, kto był gdzieś umaczany – to wyszło dopiero później. Czy Ci ludzie mieli wpływ na to co się działo? Nie przypuszczam. Ci ludzie poszli z nurtem. Widzieli energię i dynamizm zmian. Musieli się do nich dostosować. Dopiero później zaczęli nas rozgrywać wykorzystując zresztą różnice jakie między nami były. To była jednak gra na wysokim szczeblu. Prawdziwa infiltracja rozpoczęła się wraz ze stanem wojennym. Według moich papierów z IPN główny nabór tzw. TW nastąpił pod koniec 81 i na początku 82 roku.


alt


- Kto z uczestników strajku w sierpniu 80 najbardziej zawiódł wasze oczekiwania?

TM: Wtedy tak tego nie odczuwaliśmy, ale z perspektywy czasu najbardziej zawiódł nas Lech Wałęsa. Z tego powodu, że totalnie odsunął się od stoczni. Według mnie to również przez jego działania doszło do takiego upadku Stoczni Gdańskiej. Jeżeli kiedyś był noszony przez stoczniowców na rękach, to potem jak tu przyjechał, już jako prezydent, to czekali na niego z wiadrami farby żeby go oblać. Zresztą w podziękowaniu za jego działalność parę lat temu pracownicy Stoczni Gdańskiej zdecydowali, że Lech Wałęsa nie jest już i nigdy nie będzie przedstawicielem stoczniowców. Lech Wałęsa nie ma już z nami nic wspólnego. Inną kwestią jest to, że niektórzy z ludzi uczestniczących w strajku okazało się po latach TW. Trudno jest po tylu latach oceniać ich pod tym kątem. Ja osobiście nie mam nienawiści do tych ludzi, bo wiem, że to się odbywało w konkretnych uwarunkowaniach. Wszyscy młodzi ludzie, którzy dzisiaj z jednych robią bohaterów, a innych zdrajców muszą pamiętać w jakiej sytuacji się to odbywało. Z drugiej strony mam żal, że dzisiaj tacy ludzie dostają wysokie apanaże a Ci którzy niezłomnie walczyli z systemem są skazani na życie w biedzie.


JPK: W czasie strajku, kiedy strona rządowa zwlekała z przyjazdem wydaliśmy oświadczenie, że zwracamy się do strony rządowej o przyjazd do Stoczni Gdańskiej i gwarantujemy im całkowite bezpieczeństwo. Po tym komunikacie dwa dni później strona rządowa przyjechała. Kiedy Jagielski wchodził do sali BHP usłyszałem, że się pytał: „pokażcie mi który to jest Koziatek”. Później uświadomiłem sobie, że jeśli chodzi o ustawienie ze strony organów SB, mieli oni pełne rozpoznanie w Komitecie Strajkowym. Przez cały czas dochodziły do mnie głosy, że SB naciskało, żeby zrobić ferment w Komitecie Strajkowym, bo jak twierdzili było u nas za spokojnie.


- Na koniec powiedzcie Państwo jak z perspektywy czasu oceniacie bilans Sierpnia 80?

JPK: Na pewno było warto. To zawsze będę podkreślał, niezależnie od błędów jakie zostały później popełnione. Dziękuje za sierpniową walkę całemu narodowi polskiemu, wszystkim zakładom pracy z całej Polski. Polacy okazali wielką mądrość i pokazali światu, że tak należy walczyć z systemem opresji. Nie pięścią, ale rozumem.


AK: My nigdy nie mówiliśmy, że byliśmy najważniejsi. Zawsze przyznawaliśmy, że Lublin był pierwszy – bo to była prawda. To oni zresztą przyspawali wagony. Mój brat był tam inspektorem, który sprawdzał transporty, które szły tamtędy na import i eksport do ZSRR. On poprosił o otwarcie wagonów radzieckich z mięsem dla Polski. Z wagonów zaczął się wydobywać straszny smród. On wówczas powiedział, że tego nie podpiszę, bo to się nie nadawało do spożycia. Przez ten wybryk siedział w więzieniu. Dlatego zawsze będę powtarzać, że tylko dzięki naszej wspólnej walce strajk odniósł tak wielki sukces.


TM: Według mnie to zwycięstwo było warte wszelkiego wysiłku, niedogodności i cierpień jakie potem musieliśmy znosić. Polska odzyskała niepodległość, odzyskaliśmy wolność polityczną. Niestety jedna rzecz stała się bardzo źle. Straciliśmy wolność ekonomiczną. Zamieniliśmy jedną niewolę na drugą. Kiedyś trzymali nas za gardło polityką, to teraz niestety trzymają nas za gardło ekonomicznie. To jest wielka tragedia. Zostały zniszczone zakłady przemysłowe, Stocznia Gdańska popada w ruinę. To co się widzi wchodząc na teren zakładu, to płakać się chcę. To się prosi aż o kamerę i zdjęcie. Kto to zniszczył? Wcześniej trzy pokolenia budowały ten zakład. Budowały się tutaj wspaniałe silniki okrętowe, wyposażało bardzo skomplikowane jednostki. Teraz zostało chałupnictwo, produkcja samego kadłuba, spawanie i na tym to się kończy. Winę za to ponoszą kolejne rządy, w dużej części przecież naszych kolegów z Solidarności, którzy doprowadzili do upadku tak wielu zakładów.


altTomasz Moszczak, pracownik Centrali Maszyn Biurowych w Gdańsku, 1971–1983 monter maszyn i urządzeń, były wiceprzewodniczący komisji zakładowej Solidarności Stoczni Gdańskiej oraz rzecznik prasowy.









altJan Piotr Koziatek, 1961–1982 pracownik Stoczni Gdańskiej im. Lenina. 1978–1980 współpracownik WZZ Wybrzeża, kolporter niezależnych pism i ulotek na terenie SG., przewodniczący Komitetu Założycielskiego w Stoczni Gdańskiej.








altAlicja Kowalczyk, 1968 - 1982 technolog w Dziale Modernizacji i Rozbudowy Stoczni Gdańskiej im. Lenina.. W 1980 uczestniczka strajku w SG, od IX 1980 w „S”, członek Komitetu Założycielskiego w Stoczni Gdańskiej.

Rozmawiał Tomasz Wrzask

Fot. Maciej Kostun

Related news items:
Newer news items:
Older news items:
 

Dodaj komentarz


Kod antysapmowy
Odśwież