Rozmowa z Andrzejem Jaworskim, posłem Prawa i Sprawiedliwości z Pomorza
- W tym roku obchodzimy 29 rocznicę stanu wojennego i 40 rocznicę Grudnia’70. Pan przez wiele lat był prezesem Stoczni Gdańskiej. Jak stoczniowcy oceniają tamte wydarzenia z perspektywy czasu?
Andrzej Jaworski: Dla stoczniowców to co się działo w latach siedemdziesiątych, to nie były żadne „wydarzenia grudniowe”, jak to się już próbuje mówić, tylko zbrodnia popełniona na obywatelach Polski przez polskie ludowe wojsko. Nikomu by do głowy nie przyszło, że przeciw robotnikom i przypadkowym osobom wystąpią żołnierze z ostrą amunicją. Trzeba pamiętać, że do tragicznej sytuacji w Gdyni doszło na stacji przesiadkowej, kiedy żołnierze strzelali do idących do pracy stoczniowców, a także do ludzi, którzy przez przypadek znaleźli się w tym miejscu. Myślę, że istotne jest, żeby przypominać jak było na prawdę i kto jest za to faktycznie odpowiedzialny. Jedną z osób, które podejmowały wówczas decyzje w tej kwestii był Wojciech Jaruzelski. To samo mamy zresztą kilkanaście lat później w czasie stanu wojennego, za który odpowiedzialna była ta sama osoba. Trzeba pamiętać, że system represyjny był tak duży, że władza mogła go utrzymać innymi metodami, niekoniecznie przez wprowadzenie na ulice wojska.
- Jerzy Borowczak powiedział dla „Gazety Gdańskiej”, że w jego ocenie stan wojenny, okrutny i straszny dla Solidarności i społeczeństwa, paradoksalnie przedłużył jedność opozycji. Czy zgadza się pan z ta tezą?
Andrzej Jaworski: Myślę, że wiedza socjologiczna i politologiczna pana Borowczaka pozostawia wiele do życzenia. To są jego prywatne tezy. Ktoś kto chociaż trochę zna się na politologii i socjologii nie będzie myślał w ten sposób. Myślę, że jest wręcz przeciwnie. Stan wojenny doprowadził do tego, że złamano wiele osób, dochodziło do wielu osobistych nieszczęść. To właśnie od tamtej chwili ludzie Solidarności zaczęli się dzielić. Gdyby nie było stanu wojennego, to pierwsza Solidarność doprowadziła by do tego, że nowa Polska wyglądałaby zupełnie inaczej. Po Porozumieniach Sierpniowych była euforia, jedność i duża chęć wspólnego działania dla dobra kraju. Stan wojenny to wszystko popsuł. Każdy kto tego nie widzi jest chyba ślepy.
- Wróćmy może do atmosfery politycznej jaka panuje w Polsce. Po katastrofie smoleńskiej dużo mówiło się o pojednaniu. Czy w dzisiejszej rzeczywistości politycznej jest jeszcze miejsce na jakiekolwiek porozumienie?
Andrzej Jaworski: Sytuacja w tej chwili jest taka, że katastrofa smoleńska jest elementem wykorzystywanym przez Platformę Obywatelską do swoistej gry polegającej na tym, że próbuje się tą katastrofą przykryć całą sytuację prawno-gospodarczą w kraju. Z drugiej strony PO zamydla obraz katastrofy. Myślę, że nie jest bez znaczenia to, że z jednej strony społeczeństwo nie jest informowane o wielkości dziury budżetowej i jakie podwyżki nam grożą, a z drugiej nie wie co tak naprawdę stało się w Smoleńsku. Władze zdają się ukrywać prawdę, która może zaszkodzić piarowskiej wizji dobrobytu i miłości serwowanej przez PO. Ciężko mówić o jakimś pojednaniu czy porozumieniu, kiedy jedna strona mija się z prawdą i jest po tzw. „ciemnej stronie mocy”. Mówię tu oczywiście o Platformie Obywatelskiej.
- Dla przeciętnego Polaka nieśledzącego na bieżąco wydarzeń na scenie politycznej, konflikty w sejmie stają się coraz mniej zrozumiałe. Czy nie ma pan wrażenia, że dla wielu obywateli politycy przestali mówić ludzkim głosem?
Andrzej Jaworski: Myślę, że przeciętnego Polaka bardziej będzie interesowało o ile więcej będzie musiał zapłacić za wodę, gaz, energię elektryczną czy czynsz, niż to czy jeden poseł z drugim udają, że się ze sobą lubią, czy nie. Personalne przepychanki ważne dla niektórych polityków myślę, że nie mają dla społeczeństwa polskiego większego znaczenia.
- Jak ocenia pan wynik osiągnięty przez PiS w wyborach samorządowych? Czy zgadza się pan ze stwierdzeniami części komentatorów jakoby poparcie dla partii było poniżej jej przedwyborczych oczekiwań?
Andrzej Jaworski: Nie wiem kto formułuje takie wnioski. PiS na Pomorzu uzyskał wzrost poparcia w porównaniu do dziewięciu województw północnozachodniej Polski. Oczywiście zdajemy sobie sprawę ze spadku globalnego poparcia w kraju, bo o tym mówią wyniki ogólnopolskie. Natomiast strata notowań w Gdańsku w porównaniu do spadku w Szczecinie, Warszawie i innych wielkich miastach jest najmniejsza. To pokazuje, że w Gdańsku następuje pewien przełom. Sądzę, że strata poparcia związana jest z piarowską kampanią dobroci, miłości i dobrobytu uprawianą przez Platformę Obywatelską. Nie mówiąc już o przychylności wobec aktualnej ekipy rządowej większości środków masowego przekazu.
- Przed nami wybory parlamentarne, czy będzie się pan ubiegał o mandat poselski z Pomorza?
Andrzej Jaworski: Oczywiście, mam taki zamiar. Oprócz mnie o mandat poselski, będzie się z Pomorza ubiegał Kazimierz Koralewski i Zbigniew Kozak. Zrobimy wszystko, żeby nie tylko utrzymać aktualne mandaty, ale pozyskać ich jak najwięcej i wzmocnić reprezentacje posłów Prawa i Sprawiedliwości z Pomorza. Korzystając z okazji wszystkim czytelnikom Gazety Gdańskiej, z okazji świąt życzę, żeby budząc się 1 stycznia nie musieli się martwić podwyżkami wody, prądu, czynszu, a jeżeli już te podwyżki wejdą w życie, to żeby nie okazały się najwyższymi w kraju, na co się niestety zanosi.
Rozmawiał Tomasz Wrzask
- 05/01/2011 19:12 - Czeka nas rok podwyżek!
- 04/01/2011 11:13 - W Gdańsku może zabraknąć pieniędzy na odśnieżanie
- 02/01/2011 17:31 - Przychodnia niemal gotowa i prawie włączona
- 27/12/2010 13:22 - 16. Gdańska Wigilia dla bezdomnych
- 27/12/2010 11:02 - Rzecz o zdrowiu naszych dzieci
- 23/12/2010 16:41 - Najlepszy sezon w karierze
- 22/12/2010 21:42 - Możemy wskazywać wzorce
- 22/12/2010 19:54 - Skąd bierze się cena wody - zarząd bierze ponad 400 tys., a biurowiec nie jest tani...
- 20/12/2010 09:12 - Gdańska Wigilia na Długim Targu
- 16/12/2010 21:58 - Burza w pomorskiej kardiologii