Lechia po raz pierwszy od kilkudziesięciu lat pokonała w meczu ligowym Legię Warszawa 2:0. Oglądał ten spektakl komplet 12 tysięcy widzów (choć niektóre źródła podają 7,5 tys.). Obserwowaliśmy doskonały mecz gdańszczan, którzy potwierdzili, że nie boją się nikogo... Tak mógłby brzmieć początek tego artykułu gdyby mecz piłki nożnej trwały 20 minut. Niestety gra się dwa razy po 45… Dlatego wynik meczu, pomimo świetnego startu Lechii to 2:3.
Lechia: Paweł Kapsa, Krzysztof Bąk, Hubert Wołąkiewicz, Sergejs Kožans, Arkadiusz Mysona (82 Zabłocki), Paweł Nowak, Łukasz Surma, Olegs Laizāns, Piotr Wiśniewski (66 Pietrowski), Tomasz Dawidowski (46 Marcin Kaczmarek), Ivans Lukjanovs.
Legia: Mucha, Kiełbowicz, Astiz, Kumbev, Rzeźniczak, Jarzębowski (64 Giza), Iwański, Borysiuk, Rybus, Grzelak (90 Radović), Szałachowski (69 Mięciel).
Żółte kartki: Tomasz Dawidowski, Ivans Lukjanovs, Krzysztof Bąk - Inaki Astiz, Jakub Rzeźniczak.
Sędzia: Włodzimierz Bartos (Łódź)
Już po 28 sekundach gdańszczanie cieszyli się z pierwszej bramki
Gdańszczanie od samego początku spotkania zaatakowali, co opłaciło się już w pierwszej minucie. Doskonale przebił się przez obronę Legii Olegs Laizāns, dośrodkował w pole karne i Paweł Nowak nie miał problemów z umieszczeniem piłki w siatce. Kibice nie skończyli jeszcze się cieszyć po pierwszym golu, a prowadząca grę Lechia miała już rzut karny, po faulu na Dawidowskim. Pewnym egzekutorem został Hubert Wołąkiewicz. Na trybunach zapanowała fiesta, niestety wśród zawodników gospodarzy chyba też.
Dawidowski pada w polu karnym. "Jedenastkę" pewnie wykorzysta Hubert Wołąkiewicz i będzie 2:0
Legia przejęła inicjatywę i konsekwentnie starała się doprowadzić do strzelenia bramki kontaktowej. Udało się im to już po 20 minutach od starty drugiej bramki po strzale Macieja Rybusa, który został doskonale obsłużony przez Jakuba Rzeźniczaka. Osiem minut wcześniej ten sam piłkarz trafił do siatki, jednak sędzia nie uznał gola. Lechia jeszcze się nie poddała, dużo piłek kierowanych było do Dawidowskiego, który co chwila łapany był na spalonym. Po jednym z takich zagrań z jak najgorszej strony pokazał się Jan Mucha, który próbował wymusić żółtą kartkę dla byłego piłkarza Amiki i Wisły. Gdy napastnik Lechii wychodził sam na sam ze Słowakiem, sędzia odgwizdał spalonego, a Mucha wpadł pod nogi wyhamowującego Dawidowskiego. Sędzia nie dał się oszukać. Kibice Lechii wygwizdali bramkarza warszawiaków za to zachowanie, a ten zaczął agresywnymi gestami im się odcinać. Do końca meczy każdy jego kontakt z piłką był kwitowany gromkimi gwizdami. W 36. minucie bardzo groźnie uderzał na bramkę Maciej Iwański, ale trafił w poprzeczkę. Po tym strzale sportowe emocje się w tej połowie zakończyły. Lechia prowadziła i kibice z optymizmem patrzyli na drugą połowę.
Paweł Kapsa popełnił błąd przy bramce na 2:2
W przerwie trener Kaflarski przeprowadził jedną zmianę. Z boiska zszedł Tomasz Dawidowski, a w jego miejsce pojawił się Marcin Karczmarek. Od tej zmiany Lechia nie stworzyła ani jednej groźnej akcji pod bramką strzeżonej przez Jana Muchę. To Legia prowadziła grę i zdobywała bramki. Jedyna dobra akcja Lechii to był strzał Krzysztofa Bąka piętą, który dobrze obronił Mucha. W 53 minucie pierwszy w tej rundzie błąd popełnił Paweł Kapsa. Po strzale Kiełbowicza z rzutu wolnego puścił piłkę pod ciałem i mieliśmy remis. Od tego momentu gra siadła, obie drużyny wyraźnie odczuwały trudy meczy w Pucharze Polski. W tym fragmencie meczu gra toczyła się w środku pola, obie drużyny nie stworzyły dogodnej sytuacji do objęcia prowadzenia. Dopiero w 79. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego gola dla gości zdobywa Inaki Astiz. Tu się emocje naprawdę skończyły.
Wynik był dla wielu zaskoczeniem. Legia zagrała pierwszy dobry mecz w tej rundzie i dzięki temu dystans do lidera – Wisły nie powiększył się. Lechia po raz kolejny nie dała rady silnemu przeciwnikowi. Pocieszeniem dla kibiców biało-zielonych jest doskonała współpraca miedzy dwoma napastnikami – Lukjanovsem i Dawidowski. Jednak ci zawodnicy potrzebują wsparcia z formacji pomocy, a tego w piątek nie widzieliśmy. Następny mecz Lechia zagra w Lubinie z Zagłębiem.
Filip Albertowicz
- 28/03/2010 16:21 - Kuszące propozycje
- 28/03/2010 15:30 - Przed sesją Sejmiku Województwa Pomorskiego
- 27/03/2010 20:50 - List otwarty Jolanty Banach do Marka Balickiego
- 27/03/2010 15:38 - Ruszyły „Pola Nadziei”
- 27/03/2010 15:18 - Ostatni samochód do Banina
- 26/03/2010 19:56 - Żakowski gościem konferencji Media Biznes Kultura
- 26/03/2010 19:11 - Jolanta Szczypińska zatrzymana w Izraelu – przypadek czy próba zastraszenia?
- 26/03/2010 16:24 - Widowiskowe przekazanie władzy
- 25/03/2010 23:35 - Internetowa rejestracja w PUP: wydajniej i prościej
- 25/03/2010 19:29 - Medioznawcy o mediach