W piątek, 8 stycznia, zmarł Marian Terlecki, producent telewizyjny i filmowy, reżyser. Był człowiekiem marzącym o wolności i realizował swoje marzenia.
Jak powiedział współpracujący z Terleckim w latach 80. wiceprezes Video Studio Gdańsk Waldemar Płocharski: „Odegrał on ogromną rolę w powstaniu polskich niezależnych mediów”. Odszedł w swoim mieszkaniu w Nadarzynie pod Warszawą. Miał 56 lat. Urodził się, dzieciństwo i wczesną młodość spędził w Gdańsku - Wrzeszczu. Ukończył Państwową Wyższą Szkołę Filmową, Telewizyjna i Teatralną w Łodzi. Współtworzył Video Studio Gdańsk, pierwszą w Polsce firmę zajmującą się niezależną produkcją filmową. W 1985 r. został zatrzymany pod zarzutem "zaboru mienia wielkiej wartości". Za nie zwrócenia sprzętu filmowego zdelegalizowanej Solidarności siedział w więzieniu - bez procesu - 16 miesięcy. W 1990 roku objął stanowisko redaktora naczelnego TV Gdańsk. W 1991 roki został prezesem Komitetu ds. Radia i Telewizji. Pracował m.in. w spółce Wizja TV SP, w TVP Plus. W ostatnich latach pracował jako producent telewizyjny i filmowy. Realizował reportaże, kilkanaście filmów dokumentalnych, kilka fabularnych, m. in „Powrót” (1993) i „Rób swoje, ryzyko jest twoje” (2002). Był producentem filmu „Prymas. Trzy lata z tysiąca" Teresy Kotlarczyk oraz współproducentem serialu „Złotopolscy”.
Otrzymał nagrody za filmy dokumentalne: „Droga kontemplacji”,„O nas i za nas” i in. Za film „Prymas. Trzy lata z tysiąca” Marian Terlecki dostał nominację do Polskiej Nagrody Filmowej Orzeł w kategorii najlepszy producent roku 2000.
* * *
Anna Maria Mydlarska, reżyser filmów dokumentalnych, członek Stowarzyszenia Filmowców Polskich w sporządzonej przeze mnie relacji w sierpniu 2006 roku wspomniała Mariana Terleckiego”:
(…)- I jeszcze powiem o jednym moim - prywatnym zupełnie - epizodzie – kontynuuje Anna. - Zadzwoniła do mnie pani Małgorzata Czermińska, dziś profesor UG. Wiedziałam, że telefony są na podsłuchu. Więc dość enigmatycznie starała się dać mi do zrozumienia, że powinnam się skontaktować z Marianem Terleckim, że jest ważna sprawa do załatwienia. Mówiłam, że nie mam czasu, a ona - że muszę. A chodziło, jak się okazało o przywiezienie Kurta Vonnegata i Williama Styrona z Warszawy do Gdańska na wywiad z Wałęsą. Był to moment, w którym Marian Terlecki przestał się ukrywać i działał ( w zalążku dzisiejszego Video Studio) u Pallotynów we Wrzeszczu. Pojechałam tam do niego, żeby odebrać instrukcje, co mam zrobić. Okazało się, że Vonnegat i Styron przyjechali do Polski in cognito jako wysłannicy światowego PEN - Clubu, żeby sprawdzić sytuację po stanie wojennym. Było to dość zabawne, bo jak bardzo znani pisarze mogą zachować swój pobyt w Polsce w sekrecie przed totalitarną władzą? Spóźniłam się do Warszawy, bo samolot z Gdańska do Warszawy nie poleciał, była mgła. Byłam więc spóźniona na umówione spotkanie z nimi. Musiałam samodzielnie odnaleźć ich w Warszawie, bo w redakcji „Literatury na świecie”, gdzie mieliśmy się spotkać, już ich nie było. Wpadłam na pomysł, że mogą być w hotelu „Victoria”. Istotnie tak było. Weszłam do pokoju Vonegata, a on na mnie popatrzył – miałam poczucie, że podsłuchy są wszędzie – i powiedział z radosnym uśmiechem „O, gdański łącznik!”. Vonnegut zaprosił mnie najpierw do udziału w spotkaniu u ambasadora USA. W Warszawie w domu ambasadora Davisa było przyjęcie, na którym byli wszyscy redaktorzy podziemnej prasy. Cały podziemny świat był na jednej imprezie. Dokonano kilku transakcji. Na przekład Vonegat kupił kilka filmów, których produkcję wstrzymana i je wywiózł. Przedziwne rzeczy się działy. Później z Vonnegutem i Styronem oraz żoną Styrona, Rose, jechaliśmy taksówką (Polonezem!) do Gdańska, popijając po drodze whisky. Opowiadałam im o Polsce, o „Solidarności”. Dojechaliśmy do Hotelu Heveliusz w Gdańsku, gdzie czekał Marian Terlecki, Vonnegut i Styron spotkali się z Wałęsą.
Prosto z Hotelu biegłam na dworzec - wsiadłam i pojechaliśmy z Jackiem i dziećmi na narty. Jak wróciliśmy – były chrzciny Wałęsówny. Marii Wiktorii. Były tłumy ludzi, tam spotkaliśmy Mariana Terleckiego, a zaraz po chrzcinach znowu go aresztowano. Wtedy już Styron i Vonegat interweniowali na forum międzynarodowym, starali się o jego uwolnienie. „…)
* * *
Mariana pamiętam najlepiej z lat dziecięcych. Chodziliśmy razem do Szkoły Podstawowej nr 54 przy ul. Traugutta 92 we Wrzeszczu, jednej z „Tysiąclatek”, którą – przekształcono w ostatnich latach w Gimnazjum nr 26. Utkwił mi w pamięci jako drobny, blady, rachityczny, chłopczyk z bujną kędzierzawą blond czupryną, o delikatnych rysach, w okrągłych grubych okularkach. Intelektualista, zawsze osobny i zadumany. Miły. Nie jeździł na szkolne spływy harcerskie, ani na obozy narciarskie. Jego mama, Zofia, uczyła mnie w tej szkole biologii. Państwo Terleccy mieszkali w kamienicy przy ulicy Matejki nad sklepem ziołowym. Potem chodziliśmy do III Liceum Ogólnokształcącego im. Bohaterów Westerplatte przy ul. Topolowej we Wrzeszczu. Takiego go mam stale w oczach. Gdy widzę jego ostatnie zdjęcia zadaję pytanie: „Gdzie Twoje Marianek, kędziory? Jakżeś Ty strasznie wydoroślał!” I trudno mi uwierzyć, że czas przeminął tak szybko, że Go wśród nas już nie ma.
Katarzyna Korczak
- 10/01/2010 15:07 - Wektor 2009 dla Hestii
- 10/01/2010 14:25 - Pociąg z Warszawy do Gdyni spóźnił się 9 godzin!!!
- 10/01/2010 10:45 - Słuszny wiek
- 09/01/2010 22:34 - Kowalski zwolniony
- 09/01/2010 21:37 - Fluence wjechał na salony
- 09/01/2010 10:47 - Telekomunikacja dla WOŚP
- 08/01/2010 16:36 - Stadion się nie zapadł
- 08/01/2010 08:17 - Sylwester na Stacji Orunia
- 08/01/2010 08:15 - Jakie Muzeum II Wojny Światowej?
- 08/01/2010 08:10 - Galimatias z książeczkami zdrowia