W wielkiej manifestacji w Warszawie wzięło udział co najmniej 100 tysięcy (dane warszawskiego ratusza) związkowców z Solidarności, OPZZ i Forum Związków Zawodowych.
- Moje serce się raduje. Jestem facetem, ale płakać mi się chce ze szczęścia, że wreszcie żeśmy się obudzili, jako Polacy, jako polscy pracownicy - mówił przewodniczący NSZZ „Solidarność” Piotr Duda na placu Zamkowym w Warszawie do związkowców I dodawał, że dzięki temu marszowi – jak w „Murach” Jacka Kaczmarskiego – „zobaczyli ilu ich, poczuli siłę i czas”.
- Właśnie nadszedł ten czas i ta siła, którą dzisiaj pokazujemy tutaj w Warszawie – wołał Duda.
Od rana do stolicy na gwiaździsty marsz jechały autokary z różnych stron kraju od Szczecina po Krosno, od Jeleniej Góry po Białystok. Z regionu gdańskiego do stolicy przyjechało ok. 4 tys. związkowców z „Solidarności” i pół tysiąca z innych central związkowych. Nie doszło do żadnych burd, czy zamieszek. W drodze na plac Zamkowy, odpalano petardy i race. Wszędzie słychać było bębny, trąbki i głośne gwizdy.
Związkowcy protestowali stanowczo, ale godnie. To już nie jak by chciała prorządowa propaganda i niektórzy „eksperci” - palacze opon. To ludzie świadomi swych praw i potrafiący się o nie upominać, związkowcy, domagający się od rządu realnych zmian, zaprzestania lekceważenia potrzeb ludzi pracy i arogancji wobec społeczeństwa.
– Braliśmy udział w największej manifestacji, jaką Warszawa widziała od 1989 r. Determinacja społeczeństwa była ogromna, zmobilizowały się trzy centrale związkowe. Wygląda na to, że coś się w społeczeństwie na trwałe przełamało. Region Gdański był bardzo widoczny od początku protestu. Musimy mieć świadomość, że to dopiero początek drogi. Ta władza nie ugnie się pod wpływem manifestacji, trzeba dalej wywierać presję. Rządzący straszyli mieszkańców Warszawy naszym protestem, który miał im utrudnić życie, tymczasem przebieg manifestacji, pozytywna reakcja warszawiaków, potwierdziły wyniki sondaży pokazujące duże poparcie dla związkowego protestu – komentuje Krzysztof Dośla, przewodniczący ZRG NSZZ „S”, który noc przed protestem spędził w miasteczku namiotowym, rozstawionym przed Sejmem.
Z regionu gdańskiego byli pracownicy Centrum Techniki Okrętowej, Cukrowni Malbork, Gościcińskiej Fabryki Mebli Klose, Portu Gdynia, Federal Mogul – Bimet, Hydrobudowy Gdańsk, Muzeum–Parku Etnograficznego we Wdzydzach Kiszewskich, Państwowej Opery Bałtyckiej, OPEC Gdynia, GPEC Gdańsk, Państwowej Straży Pożarnej, Poczty Polskiej, PKP Przewozy Regionalne, PKP Cargo w Gdyni, Oświaty i Wychowania w Gdańsku, Gdyni, Kościerzynie, Malborku, Tczewie i w Wejherowie, Pomorskiej Spółki Gazownictwa, Portu Gdańsk, Polpharmy Starogard Gd., Spółdzielni Mleczarskiej Polmlek–Maćkowy, Stoczni Gdańsk, Stoczni Gdynia, Stoczni Remontowej „Nauta”, Starkom Starogard Gd., Stoczni Marynarki Wojennej, Spółdzielni Mieszkaniowej im. Komuny Paryskiej z Gdyni, Szpitala Specjalistycznego w Kościerzynie, Szpitala Specjalistycznego im. św. Wojciecha w Gdańsku, Zakładu Porcelany Stołowej „Lubiana” oraz NSZZ „S” Pracowników Cywilnych Policji Województwa Pomorskiego i inni.
Polityków nie było. Dostrzegliśmy za to Marcina Święcickiego, byłego ministra w rządzie Tadeusza Mazowieckiego i byłego prezydenta Warszawy, który przyglądał się na Krakowskim Przedmieściu manifestacji z błąkającym się na twarzy uśmiechem, ale nie komentował.
Za błąd należy uznać sms wysłany na tydzień przed protestem przez komitet polityczny PiS, zniechęcający do udziału w proteście z partyjnymi symbolami. Była to kolejna wpadka po incydencie na Podkarpaciu i niedopilnowaniu autoryzacji wywiadu dla „Rzeczpospolitej” ze strony sztabu Jarosława Kaczyńskiego. Rzecznik jego partii Adam Hofman musi się dużo nauczyć. Mizernie prezentowała się grupka zwolenników Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobro. Była zaś liczna grupa Klubów Gazety Polskiej z hasłami smoleńskimi, było kilkudziesięciu narodowców, ale też ojcowie domagający się praw rodzicielskich, lokatorzy mieszkań czynszowych, spółdzielcy, ruch na rzecz referendum obywatelskiego. Byli też socjaliści z Piotrem Ikonowiczem. Groźnie brzmiało hasło na czarno-żółtym okazałym banerze: „Polak-Kaszub trzyma z Bogiem - Gardząc zdrajcą Polski wrogiem”. Wśród haseł były też „Polak niedouczony Wyborca wymarzony”, „Nie ma łupków jest rząd głupków”, „Razem silni w obronie praw pracowniczych”, „Pracownik to nie towar”, „Ani centa dla Vincenta”, „Chcemy być pracownikami, a nie niewolnikami”, „Dość lekceważenia społeczeństwa”.
Premierowi Tuskowi udał się jeden „cud” – zjednoczył opozycję społeczną.
Związkowcy sięgnęli też po szyderstwo i satyrę – obok kukieł i karykatur ustawili pomnik Donalda Tuska stylizowany na Kim Ir Sena w czapce peruwiańskiej i futbolówką pod pachą. Pomnik stał się wdzięcznym obiektem fotograficznym.
W manifestacji pod hasłem „Dość lekceważenia społeczeństwa” wzięli udział związkowcy z trzech największych central związkowych: NSZZ „Solidarność”, OPZZ i Forum Związków Zawodowych. Każda centrala miała odrębne miejsce zbiórki. Wszystkie pochody spotkały się o godz. 13 przy Rondzie de Gaulle’a, aby razem maszerować Traktem Królewskim na Plac Zamkowy. Związkowców było tak wielu, że nie mieścili się w ulicach przylegających do Sejmu i Placu Trzech Krzyży. Nadspodziewanie duża frekwencja spowodowała „korek” w przemarszu. O skali protestu może świadczyć fakt, że gdy ostatni protestujący znaleźli się pod Zamkiem Królewskim po godz. 16., część związkowców była już w autokarach wyjeżdżających z Warszawy.
- Zebraliśmy się, aby powiedzieć temu rządowi, że mamy go powoli dosyć, że nie będziemy dłużej tolerować sposobu traktowania ludzi pracy i obywateli - mówił lider Forum Związków Zawodowych Tadeusz Chwałka.
Manifestanci złożyli petycję w Pałacu Prezydenckim. Odebrał ją zastępca szefa Kancelarii Prezydenta Sławomir Rybicki. Związkowcy zaapelowali, by prezydent Bronisław Komorowski włączył się w rozwiązanie konfliktu z rządem i podjął wysiłek na rzecz "odbudowania dialogu społecznego".
- Bajdurzenia propagandy o politycznych ambicjach związkowców – to typowa zagrywka. Zechcą nas podzielić – powiedział nam jeden ze związkowców ze śląsko-dąbrowskiej „S”, ubrany w czerwony roboczy strój służby porządkowej.
Na rządzącą koalicję PO-PSL głosowało niespełna 20 proc. dorosłych Polaków. Dwóch na trzech rodaków twierdzi, że nie reprezentuje go żadna partia polityczna.
- Bal się skończył, pora na wystawienie rachunku. Nie macie już poparcia, jakie mieliście. Teraz naród będzie sędzią. To my w imieniu ruchu zawodowego przybyliśmy, by upomnieć was po raz ostatni. Dziś rząd dostaje ostatnie ostrzeżenie, jeśli nie wyciągnie wniosków zablokujemy cały kraj - mówił szef OPZZ Jan Guz.
- Demokracja dla nas, dla zwykłych obywateli jest raz na cztery lata, jak mamy iść, wrzucić kartkę do urny. Mamy być tylko bydłem wyborczym, a później mamy siedzieć cicho i się nie odzywać - wołał Piotr Duda.
Odradza się ruch syndykalistyczny. W którą stronę pójdzie – czas pokaże.
- Powinniśmy od dnia dzisiejszego rozpocząć zbieranie podpisów pod wnioskiem o rozwiązanie tego parlamentu, bo oni już nic nowego nie wymyślą - zaapelował do związkowców szef "Solidarności" Piotr Duda.
ASG
- 18/09/2013 09:05 - Gdańszczanie pomogli w wydobyciu wraku Costa Concordia
- 17/09/2013 20:02 - Trzy pompy infuzyjne dla Kliniki Pediatrii, Hematologii, Onkologii i Endokrynologii
- 17/09/2013 17:56 - Gdański Targ Węglowy rzymskim Piazza Navona(?)
- 16/09/2013 10:05 - Piotr Wróblewski nowym dyrektorem szpitala na gdańskiej Zaspie
- 16/09/2013 08:29 - Udana "Jesień w ogrodzie" - GALERIA
- 15/09/2013 11:44 - 10 tysięcy gości na X Koźlakach Bielkowskich - GALERIA
- 14/09/2013 19:03 - Załoga szpitala na Zaspie protestuje przeciw decyzji marszałka
- 12/09/2013 20:16 - IV Kongres Mobilności Aktywnej
- 12/09/2013 18:24 - Gdańscy liberałowie na służbie SPD?!
- 11/09/2013 18:52 - Pomorskie SLD o zwolnieniu dyrektor Grzeni