SLD czeka rozliczenie po kompromitującym wyniku w wyborach parlamentarnych. Część pomorskich działaczy Sojuszu chce
dymisji całych władz partii w regionie i jak najszybszego budowania
nowych struktur partii. Jacek Kowalik, niedoszły parlamentarzysta i były
poseł SLD oraz dotychczasowy pomorski szef SLD uspokaja: - Zostaję!
Tymczasem w opinii popularnego na lewicy Franciszka Potulskiego za porażkę SLD winą ponoszą ci działacze, którzy starali się tylko wkupić w łaski przewodniczącego partii Grzegorza Napieralskiego by zyskać jak najlepsze miejsca na wyborczej liście. Do przejęcia schedy po Kowaliku sam Potulski na razie nie aspiruje. Chce za to wrócić do gry poprzedni lider SLD Jarosław Szczukowski, który w wyborach do Senatu uzyskał 20 tys. głosów, czyli 8,51 proc. nieco więcej niż lista SLD (6,15 proc.). Szczukowski jesienią ub.r. został pozbawiony funkcji przewodniczącego Rady Wojewódzkiej SLD w wyniku wewnątrzpartyjnego rokoszu.
CZYTAJ: LIST OTWARTY KRZYSZTOFA BRZEZIŃSKIEGO O SYTUACJI W GDAŃSKIM SLD
-
W wyborach do Senatu uzyskałem w Sopocie i Gdańsku wynik wyższy niż
nasza lista. Działacze Sojuszu dopytują mnie o dalsze działania. Na
razie za wcześnie na zdecydowane deklaracje - powiedział nam Szczukowski
i dodaje:
- Nadchodzi czas zmiany liderów i dotarcia do wyborców,
którzy dali się skusić propozycją Janusza Palikota,m którego ruch jest
sfokusowany na tematach światopoglądowych bliskich lewicy - mówi
Szczukowski
CZYTAJ: ŁĘCZKOWSKI KRYTYCZNIE O LEWICY: NAPIERALSKI TO NIE BANKIER!
Jednak na gdańską listę SLD zdecydowało
się oddać głosy 25 tys. wyborców. Szczukowski uzyskał mniej głosów w
wyborach senackich niż zebrała lista SLD. Procentowo jego wynik był
lepszy, ale o Senat ubiegało się czterech kandydatów. Nie wszyscy nasi
wyborcy oddali głos na jego kandydaturę. On nie pociągnął listy nie może
więc pretendować do liderowania - wylicza Franciszek Potulski, były
wiceminister edukacji, matematyk. Podobnego zdania jest Marek Formela, w
2002 roku eseldowski kandydat na prezydenta miasta Gdańska.
-
Jarosław Szczukowski został odwołany za nieporadność w kierowaniu
partią. Mniejsza ilość oddanych na niego głosów w zestawieniu z
wyborcami SLD świadczy, że ta nieporadność się utrzymuje i nie jest on
porywającym kandydatem nawet dla wyborców lewicy, nie mówiąc o
wymagającym pomorskim elektoracie - ocenia Formela.
CZYTAJ: FORMELA: DO ROBOTY NAPIERALSKI!
Jaka
jest więc przyszłość przed pomorskim SLD? Potulski (4108 oddanych na
niego głosów) ma jasną receptę - dymisja całych władz Sojuszu poczynając
od rady wojewódzkiej.
- Okazało się, że dotychczasowi liderzy nie
pociągnęli listy. SLD nie funkcjonuje w obiegu publicznym w Gdańsku,
największym mieście okręgu. O ile jeszcze w powiatach radzimy sobie to w
stolicy województwa SLD jest pogrążone w marazmie. Nas w Gdańsku nie
ma. Krzysztofa Andruszkiewicza, lidera listy SLD i gdańskiego Sojuszu po
ludzku mi po prostu żal - mówi Potulski i nie zostawia suchej nitki na
kampanii SLD.
- Popełniono w kampanii ogólnopolskiej szereg błędów.
Nie przebiliśmy się, ale jak mieliśmy to zrobić za pomocą nietrafionych
spotów? Pomorscy działacze uwierzyli, że dobre miejsce na liście i
centralna kampania wciągną ich do Sejmu. I się nie załapali. Został
przez ostatnie lata zmarnowany cały potencjał lewicy, tak wyraźny
podczas wyborów w 1997 i 2001 roku - ocenia Potulski i apeluje:
-
Trzeba wróćić do sytuacji z 1990 roku, do oparcai się nie na tych łasych
na stanowiska wiceprezydentów, wicemarszałków, ministrów, ale na
ludziach, których łączy wspólnota idei. Mamy zaczynać od zera -
skwitował Potulski.
Do przetasowań na pewno dojdzie. Tym bardziej, że po rezygnacji z szefowania partii jej dotychczasowego przewodniczącego Grzegorza Napieralskiego do szefowania SLD typowani są m.in. europoseł Wojciech Olejniczak i poseł Ryszard Kalisz. Na razie Napieralski jednak do dymisji się nie podał. Czeka na zwołanie partyjnego zjazdu, a ten może się zebrać nie wcześniej niż pod koniec roku.
CZYTAJ: LESZEK MILLER ROZLICZY GDAŃSKIE SLD?
Tymczasem dotychczasowi czołowi
działacze pomorskiej struktury SLD Sojuszu nie mają sobie wiele do
zarzucenia. Swoją porażkę wyborczą przypisują, jak mówią, nowemu
produktowi marketingu politycznego Ruchowi Palikota.
- Otrzeźwienie
przyjdzie już 27 października na pierwszym posiedzeniu nowego Sejmu. Już
Palikot zaczyna się wycofywać ze swoich hałaśliwych haseł. Aspiruje do
rządu., Zobaczymy też kim są ci żołnierze Palikota, bo ich nikt nie zna -
mówi Kowalik, ale też przyznaje, że został zaskoczony wynikami
kandydatów Ruchu.
- Przegraliśmy z medialnymi marketingowym
produktem. W trakcie kampanii pojawił się Robert Biedroń i był w stanie w
wyniku konkurować z byłym premierem Leszkiem Millerem - zauważa Kowalik
i twierdzi, że chociaż SLD czeka czas rozliczeń to on nie zrezygnuje z
aspiracji do kierowania strukturami Sojuszu.
- Jestem przewodniczącym SLD na Pomorzu i mam nadzieję, że tak pozostanie - powiedział nam Kowalik, który uzyskał...1854 głosy. Kampania SLD była prowadzona dobrze. Nawet gdybyśmy poprowadzili ją jeszcze bardziej intensywnie wynik nie byłby lepszy - tak ocenia Kowalik, ubolewając, że część elektoratu Sojuszu przejął Palikot.
ASG
Inne artykuły związane z:
- 26/10/2011 10:05 - UCK nie przyjmuje pacjentów! Jaki budżet na 2012?
- 26/10/2011 10:00 - Komunikacja w okresie Wszystkich Świętych - zobacz jak dojechać na cmentarz
- 25/10/2011 19:42 - Przed XIX sesją Rady Miasta
- 25/10/2011 19:06 - Przejedzone płace lekarzy
- 25/10/2011 14:53 - Ruszają tajne negocjacje cen wody w Gdańsku
- 25/10/2011 09:25 - Eksperci o przyszłości Europy bałtyckiej w Gdańsku
- 24/10/2011 15:39 - Miller: Nie czuję się jeszcze na siłach, aby oceniać organizację lokalną
- 24/10/2011 13:24 - Czarnecki – Wałęsa: Ani be, ani me, ani kukuryku
- 24/10/2011 13:03 - Arciszewska: Nie dawajmy argumentów przeciwnikom polskiego gazu!
- 24/10/2011 12:56 - Kaszubi z Sulęczyna i Stężycy nie chcą poszukiwaczy gazu łupkowego