Ludwik Dorn i Grzegorz Napieralski wystartują z list PO w jesiennych wyborach parlamentarnych. Zwolennicy Platformy Obywatelskiej, niczym niemi widzowie „Folwarku zwierzęcego” przyglądają się kolejnym ruchom na ich partyjnej tratwie. Na tonącą w sondażach Platformę wdrapują się niedobitki usunięte z innych partii. I o dziwo premier Ewa Kopacz p.o. przewodniczącego partii, przyjmuje ich z radością nie widząc, że zabiera na tratwę zbyteczny balast. Ba! Każe cieszyć się też wiernym junakom, wątpliwości chowającym pod pręgierzem partyjnej dyscypliny i oklaskującym wchodzących na partyjną scenę Dorna i Napieralskiego.
A wszystko to by – jak przekonuje doktor Ewa - nie zwyciężył Jarosław Kaczyński, a ojciec Rydzyk nauczył się miłowania bliźnich.
Po emigracji zarobkowej Donalda Tuska PO już nie przypomina prującego fale jachtu. To li tylko łódka-pychówka na bagienku.
Ludwik Dorn, „trzeci bliźniak”, ten od „Saby” i kamaszy oraz Grzegorz Napieralski, zgasła gwiazdka lewicy i jej dawna ostatnia nadzieja i były szef SLD, wystartują z list Platformy Obywatelskiej w zbliżających się wyborach parlamentarnych.
Taki obrót sprawy przewidzieliśmy, opisując w Gazecie Gdańskiej przed półtorej roku jak to w tej partii jest miejsce dla ludzi z PZPR, KPN, ZChN i dawnych związkowców. Wówczas Donald Tusk na konwencji wyborczej PO w gdańsko-sopockiej hali widowiskowo-sportowej, która widziała już kilka transferów, zwrócił się do Michała Kamińskiego, byłego polityka ONR, ZChN, PiS i PJN: „Nie martw się chłopie, tutaj każdy skądś przyszedł i każdy znalazł swoje miejsce”.
Wyborcy z Lublina ocenili wkrótce wartość tego transferu. I „Misiek” do Brukseli nie wrócił, ogolił włosy i zajął się doradztwem. Teraz u boku doktor Ewy próbuje torować jej drogę ku utrzymaniu pozoru władzy i budowy partyjnej pozycji.
Przed 14 laty wzmacnianiu tworzącej się wówczas PO sprzyjał napływ polityków z UW i tych, dla których nie było już miejsca w zdominowanej przez dawnych związkowców AWS.
Przysłużyło się jej dobrze nawiązanie współpracy ze Stronnictwem Konserwatywno-Ludowym.
Od początku członkami PO byli działacze dawnego KLD m.in. Donald Tusk, Janusz Lewandowski, Grzegorz Schetyna.
Z byłej Unii Demokratycznej (Wolności) wywodzili się Adam Szejnfeld i Iwona Śledzińska-Katarasińska, a z SKL m.in. Paweł Graś i Aleksander Grad. W RS AWS działali Marek Biernacki i Jerzy Buzek.
W PO znalazło się miejsce też dla „piłsudczyka” ze Starogardu Gdańskiego. Jej szeregi zasilił bowiem przed dekadą obecny wiceminister zdrowia Sławomir Neumann, który przyszedł z KPN i był liderem partii Leszka Moczulskiego w woj. gdańskim.
Stopniowo doszlusowali też kojarzeni z lewicą, jak np. nawrócony na wolny rynek Dariusz Rosati, były sekretarz Komitetu Uczelnianego PZPR na SGPiS i członek Rady Nadzorczej FOZZ.
Gwiazdą PO na brukselskim firmamencie jest Danuta Hübner, pierwsza polska unijna komisarz, niegdyś prowadząca kancelarię prezydencką Aleksandrowi Kwaśniewskiemu, z wcześniejszym 17-letnim stażem w PZPR.
Tusk potrafił skaptować do partii też Bartosza Arłukowicza, ostrego krytyka rządów PO-PSL i ówczesnej minister zdrowia Ewy Kopacz.
Ich ścieżką postanowił podążać były „biało-czerwony” Napieralski, nie znajdując innej, oprócz PO, alternatywy.
W maju 2011 roku niektórzy ze zdziwieniem powitali na konwencji w ERGO Arenie obecną szefową MEN Joannę Kluzik – Rostkowską, byłą dziennikarkę i minister pracy i polityki społecznej w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, która z dumą zasiadła w czerwonej garsonce w pierwszym rzędzie. Przeszedłszy przódy w tym samym wdzianku trzy partie polityczne,. a w 2010 r. była nieudaną szefową sztabu wyborczego Jarosława Kaczyńskiego.
- Platforma Obywatelska zawsze była szerokim ruchem i zapraszała na listy wyborcze tych, którzy popierali jej program wyborczy. Zresztą nasz program wyborczy będzie niedługo ogłoszony, a ja mam przyjemność go współtworzyć - obwieściła ostatnio w TVN24 jak zawsze gorliwa do partyjnych zadań gdańska posłanka Agnieszka Pomaska, skrywając za niewinnym uśmiechem fakt, że premier Kopacz powtarza manewr swojego politycznego mentora, zapraszając na listy kolejne „skrzydła” czyli dawnego pisowca (jeszcze z rodowodem w PC) i konserwatystę Ludwika Dorna oraz i zgasłą gwiazdkę lewicy Grzegorza Napieralskiego, wpasowującego się w PO.
Czyżby Dorn i Napieralski mieli zapewnić Platformie Obywatelskiej głosy prawicy i lewicy?
Ewa Kopacz wpadła w pułapkę. Wszak budując narrację o strasznych rządach IV RP i ich powrotu, zapomniała, że to nikt inny jak ówczesny wicepremier i wiceprezes demonicznej partii PiS, współautor obecnego systemu finansowania partii politycznych Ludwik Dorn był ich twarzą. On też dokonał politycznej analizy, nazywając przed kilku laty Ewę Kopacz „chodzącą nicością”.
Do końca kampanii pozostało jeszcze niespełna dwa miesiące. Czym jeszcze nas zaskoczy Ewa |Kopacz i towarzysze po numerach z „Miśkiem” Kamińskim, Romanem Giertychem (w 2005 lemingi wołały pod adresem lidera LPR – „Giertych do wora, a wór do jeziora!|”, a teraz „Giertych na senatora!”) i niewiarygodnymi, politycznymi rozbitkami Ludwikiem Dornem i Grzegorzem Napieralskim?
Recenzent sceny politycznej Stefan Niesiołowski o swoim nowym koledze przed kilku laty mówił, że jest „zupełnie marginalnym, groteskowym człowiekiem” oraz „nieukiem” i „kanalią”. O Grzegorzu Napieralskim zaś tenże wiceszef PO Niesiołowski mówił, iż jest „obrzydliwym. załganym hipokrytą” i „obłudnikiem” oraz „betonem i wybrykiem demokracji”. Stefan Niesiołowski ma teraz sporo powodów by uznać, że wszyscy znaleźli się w dobranym towarzystwie.
Michał Kamiński przekonuje ich, że mają „fajną” drużynę. Zabrakło w niej - na razie - polityka rodem z Biłgoraja (może wróci do partii matki, kto wie?).
Za tym projektem nie stoi żadna głębsza myśl programowa. Grzegorz Napieralski kiedy jeszcze nie był renegatem z SLD mówił, że w PO chodzi o „kasę, stanowiska i wpływy”. No właśnie…
Szkoda tych głosów oddanych na nowe nabytki partii, która po 25 października uzbiera sto mandatów w Sejmie i kilkanaście w Senacie. Giertych, Kamiński, Dorn, Napieralski mają taką wartość wyborczą jak zagubiony na dworcu w Łodzi pierścionek Paris Hilton, tyle że bez brylantów.
Był już Centrolew i był ChjenoPiast. Czas na Centrolewoprawicę.
Ale jaja! Ale jaja! Tę frazę z lubością zwykła wykrzykiwać eurokomisarz Elżbieta Bieńkowska z wdziękiem dalekim od markizy de Pompadour.
Artur S. Górski
- 07/09/2015 14:32 - List otwarty pracowników WOC: Prosimy o pomoc
- 04/09/2015 20:53 - Dr Przewoski: Nic nie wiem, nic nie słyszałem
- 03/09/2015 18:39 - List otwarty Joanny Strzemiecznej do szefa radnych PO: Chciwość zabija leczenie
- 03/09/2015 18:37 - Minister wymusił kontrolę weterynarii? Prokuratura w Olsztynie zbada doniesienie wojewody
- 03/09/2015 13:35 - Przypilnują referendum – związkowcy ruszają na Senat
- 02/09/2015 16:58 - Święto ulicy Krętej
- 02/09/2015 14:40 - Inauguracja roku szkolnego Siatkarskich Ośrodków Szkolnych
- 01/09/2015 22:41 - Zjednoczona Lewica chce świeckiego państwa
- 01/09/2015 19:53 - Rozbudowany terminal lotniska w Gdańsku już działa
- 31/08/2015 17:22 - Prezydent Duda: Od władzy nie oczekuje się wiele - tylko profesjonalizmu i uczciwości