W sobotę ulicami Gdańska przeszedł wyjątkowy pochód. Uczestniczyły w nim same panie. Ubrane wyjątkowo prowokacyjnie wykrzykiwały hasła w obronie godności i praw kobiet, ponieważ jak same twierdzą prawo powinno chronić je, nie ich oprawców.
XXI wiek bez wątpienia jest wiekiem powierzchowności. Niezależnie od stopnia tolerancji w danym społeczeństwie, generalna ocena poznanego człowieka, w znacznej mierze zależy od tego jak ten człowiek wygląda. Sprawa jeszcze bardziej komplikuje się w odniesieniu do oceny płci pięknej. Kobietę ocenia się już nie tylko przez pryzmat jej urody, ale także lub raczej przede wszystkim przez pryzmat tego, co kolokwialnie „na siebie włoży”.
Marsz puszczalski, oryginalnie SLUTWALK, jest inicjatywą, która zrzeszyła i połączyła szereg kobiet na całym świecie. Ruch powstał w odpowiedzi na wypowiedź kanadyjskiego konstabla Michaela Sanguinetti. Podczas wykładu prowadzonego dla studentów prawa, stwierdził on jednoznacznie, że "kobieta która ubiera się i zachowuje jak puszczalska, jest współwinna dokonanego na niej gwałtu". Wykładowca przeprosił później za swoje słowa, jednak wypowiedź wywołała duże oburzenie w środowiskach broniących prawa kobiet i zapoczątkowała powstanie prowokacyjnego ruchu. Inicjatywa pomimo swojego nietuzinkowego wydźwięku okazała się najbardziej udaną feministyczną akcją ostatnich dwudziestu lat.
- Żyjemy w demokratycznym i wolnym państwie. Nasz strój w żadnej mierze nie stanowi o nas samych i nie może być argumentem tłumaczącym wyrządzane nam, kobietom krzywdy – komentowała Dobrochna Świątek, jedna z organizatorek Gdańskiej odsłony SLATWALK.
Marsze puszczalskich odbywają się na całym świecie, w Polsce inicjatywa odbyła się pierwszy raz, właśnie w Gdańsku. Hasła skandowane przez uczestniczki pochodu mają na celu zwrócenie szerokiej uwagi na kwestie dotyczące tzw. ”wtórnej wiktymizacji ofiar”. – Zgwałcona kobieta przechodzi niewyobrażalne piekło, które pogłębia się jeszcze bardziej podczas konfrontacji w sądzie. Komentarze w stylu „sama się o to prosiła” są delikatnie mówiąc niedopuszczalne. Dlatego nasz marsza jest tak ważny – mówi Kinga, jedna z uczestniczek dzisiejszego pochodu.
-„Nie” w ustach kobiety znaczy „nie” i to jest przerażające, że dalej tak wielu mężczyzn tego nie rozumie – dodaje.
Marsz przede wszystkim ma wymiar prowokacyjny. Paradoksalnie, poprzez maksymalne wyeksponowanie aspektu erotycznego uczestniczki starają się powiedzieć o czymś istotnym. Jak się jednak okazuje, nie tylko panowie nie pojęli podwójnego dna inicjatywy. – Jestem kobietą i uważam, że to nie jest metoda na rozwiązanie problemu zgwałconych kobiet. Taki jest świat, a facet jest facetem i przede wszystkim wzrokowcem. Zatem prowokacyjny ubiór jak najbardziej zwiększa ryzyko napadu – powiedziała Joanna, która przyglądała się paradzie.
EB
- 03/10/2011 14:31 - Śnieg, Różański i Borowczak - z rekomendacją spółdzielców
- 03/10/2011 14:24 - Jarosław Kaczyński w czwartek w Gdańsku
- 03/10/2011 14:21 - Szpital w Sztumie pod lupą CBA
- 03/10/2011 14:18 - Katyń w Strasburgu
- 03/10/2011 08:53 - Śnieg sprowadził śnieg na Długi Targ
- 01/10/2011 17:38 - Gdańskie śmieci wywiezie międzynarodowy koncern
- 01/10/2011 17:28 - Debata PiS - PO, czyli Fotyga kontra Nowak
- 01/10/2011 07:48 - Miller z debaty na kuter Ust 111
- 30/09/2011 13:19 - Potulski spiera się z Hall o oświatę
- 29/09/2011 12:48 - Pociągi nie odjadą - już w przyszłą środę!