Z Kazimierzem Smolińskim, posłem PiS, wiceprzewodniczącym sejmowej Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej i członkiem podkomisji transportu lotniczego, gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej oraz podkomisji transportu kolejowego i poczty rozmawia Artur S. Górski
- Czy odpowiedzialność konstytucyjna jest w Polsce iluzoryczna? Nie ponieśli jakiejkolwiek odpowiedzialności członkowie rządu premiera Tuska szef MON Bogdan Klich i Tomasz Arabski, szef kancelarii premiera, współodpowiedzialni za przygotowanie i ochronę wizyty polskiej elity politycznej 10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku. Przed Trybunałem Stanu stanęli niegdyś tylko ministrowie Emil Wąsacz i Dominik Jastrzębski…
Kazimierz Smoliński: Z punktu widzenia ilości spraw i skuteczności Trybunału Stanu można mówić o swego rodzaju fikcji. Przepisy o trybunale w praktyce nie funkcjonują, bo też de facto nie ma wniosków do Trybunału Stanu. Były próby pociągnięcia do odpowiedzialności byłego ministra przekształceń własnościowych Janusza Lewandowskiego. Jest to kwestia woli politycznej by stawiać polityków przed odpowiedzialnością konstytucyjną. Jest też odpowiedzialność karna, ale ta odpowiedzialność też się rozmywa i bywa ona orężem politycznych rozrachunków, jak w przypadku wyroku na byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego. Z drugiej strony upływ czasu powoduje, że nie można skutecznie postawić przed sądem polityka, którego opcja rządzi. Ci z aktualnej opcji rządzącej, poza nielicznymi wyjątkami, są poza zasięgiem wymiaru sprawiedliwości. Im dłużej dana opcja rządzi, tym trudniej egzekwować odpowiedzialność. Â
- Stąd poczucie bezkarności tak zwanej elit władzy? Przecież za zapaść polskiej gospodarki morskiej, efektu decyzji lub braku decyzji władz RP też nikt nie odpowiedział. Czy jest jakakolwiek szansa na odbudowę przemysłu okrętowego i niedopuszczenie do zwinięcia produkcji w Stoczni Marynarki Wojennej czy Stoczni Gdańsk?
Kazimierz Smoliński: Dzięki niezrozumiałej opieszałości rządu PO-PSL wobec poczynań Komisji Europejskiej ingerującej pod pretekstem niedozwolonej pomocy publicznej w naszą gospodarkę nie mamy Stoczni Gdynia. Decyzja rządu o nie wchodzeniu w spór z Komisją, o nie złożeniu skargi była kuriozalna. Nie mamy wielkich stoczni morskich w Szczecinie i Gdańsku. Przypomnę, że Hiszpanie wojowali z Komisją Europejską przez niemal dekadę.
- Przegrali…
Kazimierz Smoliński: To prawda, ale przez 10 lat budowali statki i restrukturyzowali przemysł stoczniowy.
- Tymczasem Niemcy, Francuzi, Norwegowie czy Finowie statki budują…
Kazimierz Smoliński: Oprócz zatrudnienia w niewielkich krajowych stoczniach, bywa, że produkujących na rzecz wielkich armatorów, tam właśnie znajdują zatrudnienie nasi stoczniowcy, dobrzy specjaliści. Zmienił się zatem i charakter polskiego przemysłu stoczniowego. Oprócz grupy Gdańskiej Stoczni „Remontowa” na rynku są właśnie te małe stocznie. Czas, gdy statek był budowany od etapu projektowego po całościowe wyposażenie minął. Nie mamy już kompleksowo pracujących naszych biur projektowych. Co do stoczni produkujących na rzecz Marynarki Wojennej to potrzebne są decyzje polityczne. Â
- Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju nie będzie finansować budowy Obwodnicy Północnej Aglomeracji Trójmiejskiej (OPAT), a przecież pomorskich samorządów nie stać na wydanie ponad 1,5 miliarda złotych. Może więc uda się z Obwodnicą Metropolitalną?
Kazimierz Smoliński: No i właśnie, sam mówi pan „uda się”. Jest jakoby od 25 lat desant gdański w Warszawie i niewiele z tego wynika dla regionu. Nie ma polityki morskiej, transportowej. Żal się robi, gdy wspominamy okres międzywojenny i prowadzoną przez II RP politykę morską i gospodarkę morską, poczynając od rozkazu o utworzeniu Marynarki Wojennej i budowę portu i miasta Gdyni. Polska współczesna odwraca się od morza. O wąskich gardłach transportowych aglomeracji trójmiejskiej mówią choćby raporty Urzędu Transportu Kolejowego i Zespołu Doradców Gospodarczych TOR. Nasze porty rozwijają się, ale zaczynają się dławić. Coraz trudniej wyprowadzać z nabrzeży kontenery i inne towary. Jest co prawda obwodnica południowa, ale dojazd z portów Gdańska i Gdyni jest ograniczony. Nowa Perspektywa Europejska nie zawiera rozwiązań dla tych problemów komunikacyjnych.
- Ruszy jednak Pomorska Kolej Metropolitalna, sztandarowy projekt koalicji PO-PSL na Pomorzu…
Kazimierz Smoliński: PKM zadziała w bogatszych rejonach Pomorza, w aglomeracji z jej przyległościami. Jest ważna dla portu lotniczego. Z tym, że wchodzi na jeden tor linii Kościerzyna – Gdynia. To rodzi poważny problem. Przeładowane są też tory do Tczewa. Na dodatek nic się nie planuje na terenie północno-wschodniej części województwa. Oczywiście jest potrzeby OPAT, obwodnica południowa itd. Robi się coś tam, gdzie sytuacja jest w miarę dobra, a co z terenami powiatów nowodworskiego, malborskiego, sztumskiego? To jest przykład nierównomiernego spojrzenie na nasze województwo ze strony tejże koalicji.
- W Sejmie zajmuje się pan też pocztą. Czy nasz rynek usług pocztowych, wart miliardy złotych, jest chroniony? Wydaje się, że jest nazbyt szybko otwierany…
Kazimierz Smoliński: Nie tylko tak się wydaje. Spójrzmy na tradycyjnego operatora Pocztę Polską. Zwija się spółkę zatrudniającą 80 tysięcy pracowników, z doświadczeniem, godnych zaufania. Przecież to, iż InPost wygrał przetarg na obsługę przesyłek sądowych w sklepikach, kioskach, kwiaciarniach to trąci skandalem. Nie ma w naszej geograficznej okolicy przykładu obsługi urzędów przez prywatnych operatorów. Jesteśmy też jedynym krajem, gdzie wyprzedaje się koleje, spółki PKP, poczynając od PKP Cargo po spółki obsługujące kolej. Przecież to strategiczne przedsiębiorstwo. Żyjemy w niepewnych czasach. Państwo musi gwarantować jakość strategicznych usług. Czy nasz transport wojskowy, uzbrojenie, przewiezie bez zagrożeń prywatny przewoźnik o niewiadomym kapitale, a listy mobilizacyjne prześle nam operator z Cypru? To kwestia bezpieczeństwa państwa.
Â
- Brytyjczycy po próbie prywatyzacji kolei znów ją upaństwowili…
Kazimierz Smoliński: Wydając masę funtów by ją odkupić. O menadżerach rządzących naszą koleją kolejarze mówią bankomaty. Przyszli oni z banków, z firm doradczych, to doktoranci profesora Balcerowicza, którzy nie mieli z PKP wiele wspólnego, chyba, że jako jej pasażerowie. I to od czasu do czasu. Zarabiają na kontraktach gigantyczne pieniądze. Jaka jest jakość części rodzimej kadry zarządzającej przekonaliśmy się ostatnio na Śląsku. Niemcom, Czechom opłaca się fedrować, ale naszym kopalniom już się jakoby nie opłacało.Â
- 20/04/2015 17:34 - Uczniowie z Malborka zwyciężyli w konkursie „ENERGIA Przyszłości”
- 20/04/2015 16:46 - Gdańscy akademicy: Powiedzmy rządzącym „Sprawdzam”
- 17/04/2015 20:55 - Duda: werdykt w sprawie grudniowej masakry przybliży sądy do odzyskania honoru
- 16/04/2015 14:13 - Kandydat PiS w „Solidarności”
- 16/04/2015 14:08 - Rada Programowa TVP Gdańsk krytycznie o kampanii wyborczej w gdańskiej telewizji
- 15/04/2015 16:05 - „Inka” patronką szkoły w Sopocie
- 15/04/2015 15:21 - Magdalena Ogórek spacerowała Długim Targiem
- 14/04/2015 18:58 - Magdalena Ogórek: Zbudujmy Polskę od nowa
- 14/04/2015 09:38 - Bierecki: efektem pracy prokuratorów będzie zakończenie wreszcie opartej na pomówieniach nagonki na SKOK
- 14/04/2015 08:57 - Andrzej Duda, kandydat PiS na prezydenta, na Pomorzu