Jacek Karnowski, prezydent Sopotu, wiedział o prawach SKT do kortów, gdy zabiegał u radnych o ich wydzierżawienie innemu klubowi. "Gazecie Gdańskiej" udało się dotrzeć do dokumentów, które lepiej oświetlają kulisy działań podejmowanych przez prezydenta. Wbrew temu, co głosił, Jacek Karnowski doskonale wiedział, że korty sąd przyznał SKT, a pomówienie o próbę ich likwidacji nie ma podstaw w decyzjach, które wydawał jego urząd. Przekonując radnych do podpisania umowy z STK, nie chwalił się, że wcześniej jednego z członków jego władz, Mikołaja Franasa, wskazywał we wniosku o zawieszenie zarządu SKT jako przyjętego bezzasadnie.
Trzeci rok wojny, którą Jacek Karnowski wywołał z Sopockim Klubem Tenisowym, może być rozstrzygający dla tego sporu. Od momentu, gdy sędzia Rafał Terlecki w procedurze odwoławczej zarzucił rozstrzygnięciu sędzi Anny Koziarskiej pomylenie reżimów prawnych i naruszenie prawa do obrony w wydanym w październiku 2015 postanowieniu o zawieszeniu władz klubu i ustanowieniu zgłoszonego przez prezydenta Jacka Karnowskiego, Wiesława Pedrycza pełnomocnikiem SKT do prowadzenia spraw bieżących - sporo się zmieniło. Wszczęte dochodzenia odkrywają różne dziwne okoliczności.
- Pan Karnowski mając uprawnienia nadzorcze z prawa o stowarzyszeniach ani razu nie żądał od mojego zarządu, wybranego przy pełnej aprobacie jego przedstawiciela, Jacka Podgórskiego, żadnych wyjaśnień ani nie kwestionował podejmowanych uchwał. Nie stwierdzał nieprawidłowości, nie żądał ich usunięcia w oznaczonym terminie, nie formułował ostrzeżeń. Postanowił natomiast zlikwidować klub na podstawie pisma kliku osób, w tym także członków klubu, nie weryfikując niczego i forsując likwidację Sopockiego Klubu Tenisowego - mówi ponownie powołany prezes SKT, Bartłomiej Białaszczyk.
Sędzia Anna Koziarska zadając kłam opinii o opieszałości sądów w ciągu 8 dni, na posiedzeniu niejawnym, bez poznania racji stron, zdewastowała swoim postanowieniem funkcjonowanie Sopockiego Klubu Tenisowego. Uwierzyła w to, co do Jacka Karnowskiego napisali, "pozostając z szacunkiem", Wiesław Pedrycz, Andrzej Popławski, Mieczysław Trzpis, Jerzy Wolski, Andrzej Kuczyński.
Kilkanaście dni po werdykcie A. Koziarskiej założyli stowarzyszenie STK, któremu prezydent, korzystając z wymierzonych w interes SKT decyzji W. Pedrycza przekazał w dzierżawę 2.letnią obiekt SKT.
W czerwcu tego roku podczas sesji rady miasta J. Karnowski wystąpił o zgodę na podpisanie bezprzetargowe wieloletniej dzierżawy z sygnatariuszami pisma pisanego "z szacunkiem". Oszczędnie gospodarując prawdą przekonał radnych skutecznie - "sopockie korty muszą pozostać własnością miasta" - do uzyskania zgody na umowę z STK, choć wiedział, że sytuacja prawna obiektu nie jest dla miasta korzystna. W programie Forum Panoramy TVP 3 Gdańsk oświadczył za to, że w sprawie nie ma żadnych wątpliwości prawnych: są opinie prawne, które jednoznacznie potwierdzają stan faktyczny, są wyroki sądu - argumentował.
Repliki Elżbiety Jakubiak, ustanowionej przez sąd nowej realnej pełnomocniczki wskazanej przez stowarzyszenie do prowadzenia spraw klubu, że wszystkie wyroki od 2007 roku potwierdzają prawo SKT do użytkowania kortów przez 99 lat nie przyjmował zaś do wiadomości.
Tymczasem z dokumentu, do którego dotarła "Gazeta Gdańska" wynika, że Jacek Karnowski miał pełną świadomość uprawnień klubu do dysponowania obiektem sportowym SKT. W piśmie z 25 września 2013 roku, w którym potwierdza wolę zamiany prawa użytkowania wieczystego nieruchomości przy ul. Ceynowy na działki stanowiące własność Sopotu zabudowane nową halą tenisową stwierdza osobiście: "NIEZBĘDNE JEST UJAWNIENIE PRZEZ SOPOCKI KLUB TENISOWY W KSIĘDZE WIECZYSTEJ PRAWA UŻYTKOWANIA WIECZYSTEGO, KTÓRE ZGODNIE Z ORZECZENIAMI SĄDÓW PRZYSŁUGUJE KLUBOWI". Deklaruje także wolę rozwiązania zaległości podatkowych z lat 2003-2004.
Z uzyskanych dokumentów wynika także, że całkowicie fałszywy był zarzut wyprzedaży hali i budowy w tym miejscu hotelu. To z podległego prezydentowi Karnowskiemu wydziału architektury i urbanistyki wyszła 2 listopada 2010 decyzja o ustaleniu lokalizacji celu publicznego polegającego na przebudowie i rozbudowie hali widowiskowej o zaplecze hotelowo-szkoleniowe. W decyzji określono, że hala po przebudowie może być wyższa o dwa metry, szerokość elewacji od ul.Haffnera nie może przekroczyć 55 metrów, a powierzchnia zabudowy 65 proc. działki.
- Podobnie jak inne kluby sopockie, bardziej przez prezydenta lubiane, chcieliśmy stworzyć warunki do generowania przez klub dodatkowych dochodów, a nie likwidować halę czy korty. Mieliśmy na to urzędową zgodę prezydenta, ale potem pojawiły się sugestie, że projektowaniem powinien zająć się architekt, któremu pan Karnowski bardziej ufa. Jego projekt przekraczał jednak możliwości finansowe SKT - wyjaśnia B. Białaszczyk.
Mając pełną świadomość sytuacji prawnej prezydent Sopotu posługując się półprawdami, niedopowiedzeniami, przemilczaniem i formułowaniem bezpodstawnych zarzutów doprowadził do wydzierżawienia nie swojej własności nowemu klubowi. Nie przeszkadzało mu to, że jego twórcami byli: członek jego komitetu wyborczego "Platformy Sopocian" wiceprezes etatowy SKT i trener Jarosław Zieliński, b. funkcjonariusz SB, młodszy inspektor Andrzej Kidoń, zdezawuowany we wniosku do sądu członek SKT Mikołaj Franas i Wiesław Pedrycz, który zeznał podczas przesłuchania, że był w SKT przedstawicielem prezydenta, a nie klubu, a dziś przedstawia się jako pełnomocnik zarządu STK.
- To jeszcze pewnie chwilę potrwa, ale nie mam wątpliwości, że prawomocne wyroki sądu będzie pan Karnowski musiał respektować, nawet jeśli mu się nie podobają. Ani odmowa wydania notariuszowi wypisu i wyrysu działek w celu ujawniania praw SKT w księdze wieczystej, ani forsowanie przy pełnej świadomości stanu prawnego przekazania cudzej własności w ręce wskazanego podmiotu, nie odwróci rozstrzygnięć - mówi Elżbieta Jakubiak.
Po ujawnianiu przez "Gazetę Gdańską" informacji o krajobrazie personalnym STK, szef klubu PiS w sopockiej radzie, Piotr Meler, zapowiedział, że zrobi wszystko, by sprawa kortów została dogłębnie wyjaśniona i rozstrzygnięta zgodnie z prawomocnymi orzeczeniami sądowymi.
Narzekając w Radiu Gdańsk na nadmierną jawność życia publicznego, która pozwoli każdemu urzędnikowi wydającemu decyzje zaglądać w majtki, prezydent Sopotu mógł mieć siebie na myśli. Jak to bowiem możliwe, że w ciągu kilku miesięcy majątek sportowy wart 20 mln złotych - w cenach deweloperskich 80 mln złotych - przechodzi w Sopocie z rąk do rąk, że klub, który ma znaczący własny majątekÂÂ ziemski jako kapitał zapasowy, kierowany jest na ekspresową ścieżkę upadłości, a klub powołany przez stowarzyszenie epistolgrafów przejmuje jego majątek!?
Ktoś to nieźle wymyślił i zorganizował. Wyjdzie to na jaw prędzej niż później.
(gag,as)
- 24/01/2018 19:38 - Strefa parkingowa w "Sopot Centrum" - Sopocianie czekają na konkrety
- 18/01/2018 19:07 - Prawo prawa Karnowskiego. SKT walczy o korty
- 14/01/2018 09:23 - W Sopocie będzie rondo „Polskiego Towarzystwa Gimnastycznego Sokół”?
- 13/01/2018 17:45 - Mieszkańcy Osiedla Mickiewicza bronią boiska
- 13/01/2018 17:16 - Nowa siedziba „Kocham Sopot”
- 06/12/2017 22:40 - 465 kg żywności zebrali "Mieszkańcy dla Sopotu" dla sopockich seniorów
- 02/12/2017 13:17 - "Mieszkańcy dla Sopotu" dla sopockich seniorów
- 17/11/2017 16:14 - Nie będzie referendum w sprawie odwołania prezydenta Jacka Karnowskiego
- 12/11/2017 21:34 - Obłuda według Karnowskiego - korty dla b. esbeka i kumpla z wyborów
- 07/11/2017 09:03 - Co Karnowski ukrywa? Tajemnice sopockiego parkietu