Wyborczy werdykt z 25 października pozostawiający naszą formację poza Parlamentem sprawił, że zbliżające się wybory Przewodniczącego SLD mogą zdecydować nie tylko o kształcie i linii programowej ugrupowania, ale wręcz o jego dalszym istnieniu. Nie wejście lewicowej formacji do Sejmu może okazać się zarówno jedynie (przykrym) wypadkiem przy pracy jak stanowić końcowy akord istnienia lewicy na polskiej scenie politycznej – wybór jednego z tych dwóch wariantów zależy wyłącznie od nas. O czym zatem musimy pamiętać wybierając w dniu 16.01.16 nowego Lidera naszego ugrupowania? Jaki Przewodniczący pozwoli SLD przetrwać ciężkie czasy, a kto na tym stanowisku może ostatecznie pogrążyć lewicę? Nie wdając się w personalne oceny poszczególnych kandydatów, spróbuję w tym miejscu zdefiniować kim powinien, a kim nie może być nasz wybraniec.
Przede wszystkim z grona kandydatów należy wyeliminować WSZYSTKIE osoby z dotychczasowego ścisłego kierownictwa Partii. Nie trzeba tego wymogu nawet szczegółowo uzasadniać – wymaga tego po prostu elementarne poczucie przyzwoitości oraz odpowiedzialność polityczna za decyzje, które w efekcie doprowadziły do wyborczej katastrofy. Jest dla mnie rzeczą zadziwiającą, że osoby owe nadal prezentują znakomite samopoczucie do niczego się nie poczuwając. Skoro sami zainteresowani tego nie dostrzegają to należy im pomóc przejrzeć na oczy przy pomocy naszej kartki wyborczej. A nuż pomoże?
Drugą grupą, którą należy wykluczyć z rozważań o ewentualnym powierzeniu jej przedstawicielowi przywództwa jest szacowne grono partyjnych weteranów plasujących się w grupie wiekowej 60 +. Sam jestem w tym wieku, co daje mi prawo apelowania do rówieśników, aby przeszli na pozycje mentorów i doradców na front menów delegując młodszych kolegów. Z pożytkiem dla wszystkich. Przywódcze aspiracje tlące się jeszcze w tym gronie mnie osobiście przypominają nieco, scenę z „Dobrego Wojaka Szwejka” gdzie inwalida na wózku porywa tłum okrzykiem „Na Białogród!”. Koleżanki i Koledzy! Nie przekraczajmy granicy śmieszności!
Niestety nie najlepszym pomysłem było też radykalne odmłodzenie kierownictwa co jasno pokazały doświadczenia ostatnich 10 lat. Jedynym trwałym elementem programu jaki wniosła młodzież okazała się akcja, rozdawania idącym do pracy jabłek co - o dziwo! – nie przełożyło się na ilość głosów w wyborach. Być może było za mało jabłek… Nasza partyjna młodzież nie potrafi przyciągnąć jakiegokolwiek elektoratu z grona rówieśników a enigmatyczne hasła „jednoczenia lewicy” właśnie na naszych oczach zakończyły się spektakularną katastrofą. Nie zalecałbym raczej powtórki …
Cechą nie tylko pożądaną, ale i wręcz niezbędną nowego Lidera winna być dla nas jego NIEZALEŻNOŚĆ FINANSOWA i ugruntowana pozycja zawodowa. Daje to szansę, że po obdarzeniu Go naszym zaufaniem nie „przyspawa się” do budżetowej kroplówki, gdyż nie będzie ona jego JEDYNYM źródłem utrzymania. Rozumiem trudna sytuację ludzi dotychczas przytulanych i karmionych przez „Matuszkę Partię”, ale w zaistniałej sytuacji niezbędne jest natychmiastowe odcięcie pępowiny. Należna nam państwowa dotacja może – ale wcale nie musi – pomóc lewicy w przetrwaniu. Wystarczy, że owe mikro – środki przeznaczymy na płace partyjnego aparatu by mieć gwarancję, że naszemu nowemu (i z całą pewnością ostatniemu!) Przewodniczącemu, przypadnie w takim wypadku rola syndyka masy upadłościowej oraz wątpliwy zaszczyt wydania komendy: „Sztandar wyprowadzić”!
Czego zatem – zakładając, że dokonamy racjonalnego wyboru – możemy życzyć nowemu szefowi? Nie oczekiwałbym fajerwerków, po prostu zamiast żyrowania weksli bez pokrycia wysyłaniem delegacji na zwoływane przez „Gazetę Wyborczą” demonstracje tzw. KOD-u, bez zbędnego szumu i hałasu po prostu RÓBMY SWOJE! Starajmy się być jak najbliżej ludzi oraz ich problemów – to JEDYNA droga do odzyskania wiarygodności pozwalająca mieć nadzieję na zdobycie poparcia wyborców, którym w ten sposób znowu zaczniemy być realnie potrzebni. Czas – wbrew pozorom – sprzyja lewicy. Codziennie wypadać będą pozostawione w szafach przez poprzednią ekipę władzy kolejne „trupy” co zapewne definitywnie zakończy projekt zwany „Platformą Obywatelską” – taką przynajmniej mam nadzieję.
Równocześnie nie obawiam się, by rządy aktualnie rządzącej części „styropianowych elit” okazały się trwałe: panowie Ziobro, Kamiński i Macierewicz przy znaczącym wsparciu Radia Maryja i Episkopatu Polski z pewnością temu zapobiegną.
Piotr Sobolewski
- 10/01/2016 12:40 - Byt określa świadomość…
- 09/01/2016 19:38 - Gdańsk w obiektywie osób głuchoniewidomych - wernisaż nr 4
- 09/01/2016 19:11 - Kolejna manifestacja pomorskiego KOD-u
- 08/01/2016 13:30 - Powrót Jacka Kurskiego - od politycznego outsidera do prezesa TVP
- 07/01/2016 17:05 - Potulski: Jestem na lewicy od zawsze. Taki czerwony Franciszek
- 06/01/2016 13:36 - Ruszył system darmowej pomocy prawnej
- 05/01/2016 17:07 - Prezydent Adamowicz spotkał się z gdańskimi parlamentarzystami
- 04/01/2016 20:41 - Noworoczne spotkanie Okręgowej Izby Radców Prawnych
- 04/01/2016 19:21 - L. Mażewski współautorem publikacji "Ustawa o samorządzie gminnym z komentarzem"
- 30/12/2015 14:05 - Neumann: Marsz PO przez instytucje